TK



Uwierzmy w demokrację

demokracja| dyspozycyjność| Jerzy Jaskiernia| konstytucja IV RP| PiS| policja| prokuratura| sądownictwo| Zbigniew Ziobro

włącz czytnik

Jakie byłyby zalety takiego systemu? Po pierwsze, dalsza demokratyzacja kraju, przyznanie obywatelom większego niż dotąd wpływu na władzę sądowniczą i wykonawczą. Po drugie, znacznie większą odporność wymienionych organów na polityczne wpływy i manipulacje i ich realną niezależność od ekipy aktualnie rządzącej, kto by to nie rządził. Po trzecie, taką niezależność tych organów trudno by cofnąć, bo trzeba by znów zmienić Konstytucję, a nie tylko ustawę. Po czwarte, wzrosłoby zaufanie do sądów, prokuratur, policji i generalnie do prawa. Po piąte, wybieralni na konkretną kadencję prezesi i naczelnicy mieliby znacznie większą motywację do dobrej pracy i dbania o bezpieczeństwo obywateli, bo ocenialiby ich wyborcy mogący im nie przedłużyć mandatu.

Gdy rozmawiałem o tym pomyśle z paroma mądrymi osobami (z niemądrymi rozmawiać nie warto), zasygnalizowano mi następujące wątpliwości, jakie mogą być wobec takiego rozwiązania wysuwane:

Pojawi się obawa przed wybraniem populistów i ludzi o poglądach skrajnych. Owszem, takie przypadki mogą wystąpić, ale pamiętajmy, iż żaden z tych wybranych nie ma władzy zmieniania prawa i każdy z nich prawu podlega. Wybieralność wcale nie oznacza całkowitej bezkarności. Komendant policji, który np. zacząłby stosować tortury, „bo lud tak chce”, straciłby immunitet i poszedł siedzieć. Reforma, którą proponuję musi przewidywać możliwość odwołania i osądzenia naczelnika lub prezesa, który popełni przestępstwo. Nawet w najbardziej liberalnych demokracjach nikt, nawet prezydent, nie jest bezkarny, gdy łamie prawo.

Inną obawą jest to, że poszczególni kandydaci będą popierani i rekomendowani przez partie polityczne i mogą być wobec nich dyspozycyjni, wcale nie z przymusu, lecz z przekonań. Odpowiem na to podobnie jak przed chwilą: nie mogą zmieniać prawa i muszą je stosować. Skłonność poszczególnych ludzi do dyspozycyjności z przekonań, była, i jest, i będzie zawsze i w każdym kraju. Istnieje ona i dzisiaj, w obecnym systemie, ale teraz nie weryfikują jej wyborcy. Przypomnę, że z definicji będą to okręgi jednomandatowe (bo zawsze wybiera się jedną osobę na konkretne stanowisko) i jest niezwykle mało prawdopodobne, by wszystkie te stanowiska zostały obsadzone przez ludzi jednej opcji politycznej. Jest to więc rozwiązanie bezpieczniejsze dla społeczeństwa, niż rozwiązanie obecne, przy którym bardzo łatwo jest ustanowić - po zmianie rządów - dyspozycyjność całej prokuratury i całej policji wobec jednej partii. Wprawdzie z dyspozycyjnością sądów jest trochę trudniej, ale przypomnę PiS-owski projekt „Konstytucji IV RP”, w którym przewidziano mianowanie i odwoływanie przez prezydenta wszystkich sędziów wszystkich szczebli bez żadnych ograniczeń. A wiec i takie pomysły krążą w niektórych głowach.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Konrad | 28-12-12 10:39
Cztery krótkie uwagi:
1.Prokuratura nie jest wymiarem sprawiedliwości. W Polsce zgodnie z konstytucją wymiar sprawiedliwości sprawują sądy. I niech tak pozostanie.
2.W polskiej rzeczywistości wprowadzenie powszechnych wyborów na te stanowiska to raj dla populistów. Przykład poparcia jakie uzyskuje w wyborach Ziobro to ostrzeżenie dla takich pomysłów.
3.Brak zaufania dla sądów i prokuratury wcale nie dziwi. Instytucje te są żywcem przeniesione z epoki PRL-u, a jeżeli chodzi o obowiązujące tam standardy, to z jej najgorszych okresów.
4.Zmiany są absolutnie konieczne. I tu z autorem się zgadzam, konieczna jest w tej sprawie dyskusja i szukanie nowych rozwiązań.