TK



Żylicz: Pochwała skromnego życia. Kapitalizm bez wzrostu

gospodarka ekologiczna| Herman Daly| Tomasz Żylicz| trwały rozwój| wzrost gospodarczy

włącz czytnik

Że tak się rozwijamy, by „nie przejadać” kapitału naszych dzieci. Innymi słowy, żyjemy z odsetek od kapitału. Jeśli np. odziedziczymy dom po babci, możemy w nim mieszkać, częściowo lub całkowicie wynająć. Ale nie sprzedajemy go i nie wydajemy wszystkiego, co otrzymaliśmy. Do tego oszczędzamy wodę i inne zasoby odnawialne. Na przykład, możemy ustalić, że człowiek zużywa 150 litrów wody na dobę (jeśli dostępne zasoby na to pozwalają). I nie więcej. Korzystamy ze środowiska, ale nie niszczymy go.

I da się tak żyć?

Część ekonomistów takich jak Herman Daly, a także teologów, filozofów, moralistów i pedagogów uważa, że można być szczęśliwym nie zwiększając konsumpcji materialnej. Sami pokazują swoim życiem, że to się da zrobić. Poziom dobrobytu zależy nie tylko od tego, czy weźmiemy dziennie trzy kąpiele, ale też od naszego otoczenia, warunków pracy i życia. Nie musimy co roku zużywać więcej wody, jeździć coraz dalej na wczasy i rozbudowywać swoich podwórek. To jest kwintesencja gospodarki stanu ustalonego.

To skala mikro. A makro, np. patrząc na ekologiczne funkcjonowanie państwa?

Na poziomie państwa można postulować tzw. dematerializację. Polega ona na tym, że na podtrzymanie poziomu dobrobytu, z którego nie chcemy zrezygnować i do którego jesteśmy przyzwyczajeni, potrzebujemy coraz mniej materii. Przykład? Dawniej, żeby się z kimś komunikować musiałem zużyć ileś tam paliwa, wyprodukować spaliny i hałas. Teraz wystarczy, że włączę komputer i odpalę Skype’a i już jestem w stanie porozmawiać z kimś daleko ode mnie. Kontakt face-to-face jest oczywiście lepszy z punktu widzenia relacji międzyludzkich, ale pewne potrzeby można zaspokoić i w ten sposób. Czyli dematerializacja polega na tym, że tę samą potrzebę zaspokajam w sposób mniej kosztowny, jeśli chodzi o materię? Oczywiście, żeby uruchomić Skype muszę mieć satelitę, energię itp. I to też jest koszt. Ale w porównaniu do tego, ile tej energii zużyłbym podróżując samochodem…

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.