Debaty



Państwo będzie nadzorować treści audiowizualne w internecie. Nowelizacja ustawy medialnej to „regulacja podobna do ACTA”

ACTA| Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji| nadawcy| nadzór państwa| usługi audiowizualne| usługi medialne na żądanie

włącz czytnik

To drugie ACTA?

Mecenas Marek Skrobacki podkreśla, że nowelizacja wprowadza bowiem wiele uciążliwych obowiązków dla nadawców audiowizualnej usługi medialnej na żądanie, jak choćby obowiązek nadawania określonej ilości programów europejskich. Dostawcy będą mieli obowiązek przeznaczania co najmniej 20 proc. zawartości katalogu na audycje europejskie, w tym wytworzone pierwotnie w języku polskim oraz odpowiedniego wyeksponowania tych audycji.

 – Mieliśmy do czynienia z ACTA, ludzie protestowali, a teraz tylnymi drzwiami wprowadza się coś podobnego, czyli nadzór państwa nad wszelką działalnością audiowizualną, także w internecie. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji będzie organem nadzorczym. Każdy będzie miał obowiązek do niej przyjść. Trzeba będzie oznaczać programy, czy są dla dorosłych, dla dzieci, nie będzie można reklamować papierosów, alkoholu, co jest słuszne. Ale bardziej bolesnym dla dostawców usług elementem będzie kwestia zapewnienia odpowiedniej ilości programów polskich i europejskich – mówi Marek Skrobacki.

Nowelizacja zabrania publicznego udostępniania treści na żądanie przeznaczonych dla dorosłych bez stosowania zabezpieczeń technicznych lub innych odpowiednich środków, mających na celu ochronę małoletnich przed ich odbiorem. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, w porozumieniu z ministrem administracji i cyfryzacji, będzie mogła określić, w drodze rozporządzenia, szczegółowe warunki, jakie muszą spełniać takie zabezpieczenia.

Nowe przepisy to także możliwość wprowadzenia kar dla nadawców, którzy nie przestrzegają nałożonych ustawą obowiązków.

– Krajowa Rada może nakładać więcej niż dotychczas kar na dostawców. Na pewno na pierwszy rzut pójdą ci, którzy są najwięksi, ale oni sobie dadzą radę, bo są do tego przygotowani i mają potencjał organizacyjny. Często mają zaplecze w postaci tego nadawcy klasycznego, telewizyjnego. Natomiast w największej biedzie są ci mniejsi dostawcy. Ale zapewne jedni i drudzy nie są w sytuacji bez wyjścia – uważa Marek Skrobacki.

Ucieczka za granicę

Wyjściem z tej sytuacji dla nadawców może być możliwość rejestrowania się w innych krajach, gdzie przepisy nie są tak restrykcyjne. Na przykład w Dani czy w Niemczech nadawcy nie muszą rejestrować serwisów na żądanie ani spełniać kryteriów udziału kwot programów europejskich w katalogu.

 – Serwisy prowadzące takie usługi wycofają się z Polski i będą je prowadzić z zagranicy. Ustawa wprowadzając różne restrykcje i obowiązki jest otwarta „od góry”. To znaczy, że pozwala wszystkim podmiotom, szczególnie europejskim, prowadzić działalność nadawczą na terenie Polski. I tak samo w zakresie usług medialnych na żądanie, czyli VOD. Nie ma problemu, żeby firma prowadząca takie usługi głównie w internecie była zarejestrowana w Czechach, na Węgrzech, nawet w Niemczech i nie podlegała nadzorowi Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz dodatkowym obowiązkom wynikającym z nowelizacji – tłumaczy mecenas Skrobacki.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.