Debaty



Richard Sennett: Tworzenie jest myśleniem

bezrobocie| David Cameron| kapitalizm| kreatywność| praca| rynek pracy| Tony Blair| zatrudnienie sezonowe

włącz czytnik

Dzisiejsi Amerykanie są jak atomy – małe rodziny, wąskie grono przyjaciół, rzadkie interakcje. Do tego dochodzi duża mobilność, która sprawia, że ludzie ciągle się przemieszczają. Nie mają stabilnych wspólnot, nie zapuszczają korzeni i nie inwestują w relacje międzyludzkie. To odbija się na ich szansach na dobre zatrudnienie. Bo jeśli osiedlają się w nowym miejscu, gdzie nikogo nie znają, jakie mają szanse na znalezienie pracy? Mamy więc pracownika bez zaplecza społecznego, bez sieci wsparcia. Tacy ludzie są bardzo zagubieni.

Pracy można przecież szukać zdalnie – przez internet albo specjalne agencje rekrutacyjne.

Dobrze, że Pani o tym mówi! Właśnie z grupą naukowców zakończyliśmy badanie, które przygląda się nowoczesnym metodom szukania pracy. Okazuje się, że internet to jedno z najgorszych narzędzi rekrutacyjnych. Wyobraźmy sobie taką sytuację: wysyłam tysiąc CV do różnych pracodawców. Każdy z nich prawdopodobnie dostanie w sumie tysiąc CV od innych kandydatów. Jaka jest szansa, że przeczyta je wszystkie? Zerowa. Jaka jest szansa, że wybierze właśnie mnie? Równie nikła. To dosyć depresyjna wizja ogromnego rynku pracy, na którym znajduje się wiele świetnie wykwalifikowanych osób bez szans na znalezienie stabilnego zatrudnienia. Jest jeden smutny fakt, który łączy Europę i Amerykę: w najgorszej sytuacji są ludzie młodzi. Jeśli dorosłe życie zaczyna się od bezrobocia, potem może być już tylko gorzej.

Ma Pan dosyć pesymistyczne spojrzenie na rynek pracy. Przypominam sobie jednak Pana książkę, „Etyka dobrej pracy”, w której zachwyca się Pan przyjemnością płynącą z pracy fizycznej i z dumy, jaką daje tworzenie czegoś wspaniałego. Jeśli mam być szczera, taka wizja profesjonalnego zaangażowania dużo bardziej mi odpowiada.

Muszę się przyznać, że napisałem „Etykę dobrej pracy” właśnie z tego powodu. Przez całe moje życie byłem krytykiem kapitalizmu, analizowałem nieszczęście i wyzysk pracowników. W końcu stwierdziłem, że przecież praca to także przyjemność. I że muszę napisać coś pozytywnego. Dlatego postanowiłem przyjrzeć się temu, co tworzy dobrą i wartościową pracę, i jak możemy to naśladować. Ta książka to podróż antropologa i socjologa, a nie podstawa do stworzenia polityki państwowej. Ale wcale nie jest utopijna, jak myślę.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.