Państwo



Spłaszczanie

kognicja sądów| reforma sądownictwa| Sąd Okręgowy| sąd rejonowy

włącz czytnik

Po pierwsze podział na dwa szczeble sądów I instancji nie powinien być podziałem na sąd "zwykły" i "wyższy", ale na sąd "zwykły" i "niższy". Sprawy powinny być zatem wydzielone z kognicji "zwykłego" sądu nie dlatego że są trudne czy szczególnie istotne, a wręcz przeciwnie - dlatego że są proste, drobne. Wszak już Rzymianie mawiali "de minimis non curat praetor", czyli sąd nie zajmuje się drobiazgami. Inaczej mówiąc podział powinien polegać na powołaniu sądu zajmującego się sprawami drobnymi, na wzór anglosaskich small claims courts, to zaś jakie konkretnie kategorie sprawy ostatecznie zostałyby zaliczone do tych "drobnych", jest tu kwestią wtórną, do rozstrzygnięcia chociażby w oparciu o doświadczenia krajów, gdzie takie sądy funkcjonują. Drugą istotną rzeczą, jest natomiast to, że sprawy te nie powinny być rozpatrywane w taki sam sposób i na takim samym poziomie jak zwykłe sprawy, bo po prostu nas na to nie stać, ani finansowo, ani organizacyjnie. Powołaniu sądów do spraw drobnych winno zatem towarzyszyć odpowiednie dostosowanie procedur, nic nam bowiem nie przyjdzie z tego, jeżeli te sprawy będą nadal sądzone tak samo, tylko pod inną nazwą sądu. Należy ożywić procedurę postępowania uproszczonego, wprowadzając w niej rzeczywiste uproszczenia, dostosowane do charakteru spraw rozpoznawanych przez sądy dla spraw drobnych. Dziś bowiem postępowanie "uproszczone" nie jest absolutnie w niczym uproszczone - jest ono co najwyżej okrojone o instytucje, których zresztą dość rzadko się używa.

Zmiana struktury sądów to skomplikowany proces, przed przeprowadzeniem którego należy przede wszystkim zdecydować jaki skutek zamierza się w ten sposób osiągnąć. Proste "spłaszczenie" przez przyłączenie sądów rejonowych do okręgowych (albo odwrotnie) samo przez się nie rozwiąże największego problemu sądownictwa, jakim jest nadmiar spraw do rozpoznania. Natomiast połączenie "spłaszczenia" z redukcją kognicji poprzez "wyprowadzenie" prostych spraw do sądów pokoju (czy jak je tam będzie zwał) jak najbardziej. Obawiam się jednak, że to zadanie przerośnie naszych aktualnych reformatorów, i skończy się na nie do końca przemyślanych zmianach, po których znowu posprzątać będą musieli sędziowie. Albo jeszcze na czymś gorszym, ale na czym nie napiszę, żeby nie narazić się na zarzut szkalowania i prowadzenia gry politycznej, który teraz tak często pojawia się, gdy ktoś ośmieli się nie podzielać zdania rządzących na temat tego co im wolno a czego nie... historia magistra vitae est...
Sub iudice

Poprzednia 1234 Następna

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.