Państwo



Zawsze po stronie człowieka - 25 lat Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Polsce (wspomina A. Rzepliński)

Danuta Przywara| desant z Marriotta| Helsińska Fundacja Praw Człowieka| Jerzy Zimowski| Klinika Prawa „Niewinność”| Komitet Helsiński| Konstytucja| Marek Antoni Nowicki| Marek Nowicki| SB| Tadeusz Mazowiecki| UOP| Zbigniew Hołda

włącz czytnik

Klinika Prawa „Niewinność”

W 1999 roku prof. Andrzej Rzepliński powołał do życia w ramach HFPC program Klinika Prawa „Niewinność”, zajmujący się wyłuskiwaniem z setek skarg na niesłuszne skazanie takich, gdzie błędy procesowe były do wykazania i na którymś z etapów postępowania karnego, które mogły stać się przyczyną niesłusznego skazania. Był to innowacyjny, jak na tamte czasy, pomysł pracy ze studentami prawa oraz resocjalizacji, realizowany w praktyce początkowo przez Małgorzatę Wypych a później Marię Ejchart, nadal zresztą kontynuowany przez wychowanków profesora. „Zajmowałem się wówczas w Fundacji programami pomocy prawnej i to przyciągało fajnych, młodych prawników, mających ciekawe pomysły – postanowiłem ten potencjał jakoś zagospodarować - wspomina profesor - Jak trafiali do nas potencjalni klienci, czyli skazani? Doprowadziłem do tego, że w więzieniach, w każdym pawilonie, na korytarzu wisiała oprawiona w ramki ulotka Fundacji, gdzie kryminaliści byli informowani, że mogą do nas napisać. Naturalnie większość tych osób, które siedzą w więzieniach, uważa się za niewinnych, nawet kiedy są winni jak cholera, ale to nie znaczy, że nie ma tam ludzi, którzy naprawdę są niewinni. Z jednej więc strony docierały do nas listy od więźniów, ale też przez telewizję, radio, felietony w gazetach dowiadywali się o nas ludzie z całej Polski, przyjeżdżali i opowiadali o swojej krzywdzie. Nam chodziło o badanie tych spraw i udzielanie pomocy tym, którzy byli autentycznie niewinni. Czasami miałem takie przypadki, jak ten, gdzie do staruszki podbiegł bandzior, wyrwał torebkę, ona upadła i złamała sobie miednicę, a ktoś zadzwonił na policję, że sprawca, który uciekł, był ubrany w czerwoną kurtkę. Akurat jechał patrol policji, zobaczyli gościa w czerwonej kurtce, młodego, jak się okazało – studenta, to go zatrzymali na przesłuchanie. Zaczęli go obrabiać i mówić, że jak się przyzna to nie wystąpią do prokuratora o areszt. Chłopak miał ważne dla niego spotkanie z dziewczyną po południu i pomyślał, że skoro i tak jest niewinny, to podpisze, wypuszczą go teraz, a potem się wszystko odkręci. 2 godziny potem był aresztowany na trzy miesiące za napad. Gdyby nie jego mama – matki są szczególnie zdeterminowane w walce o swoich synów – to odkręcenie tego, że ktoś się znalazł w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwej porze i przyznał się, byłoby praktycznie niemożliwe w tej fabryce, która się nazywa wymiar sprawiedliwości. Nie dlatego, że ta fabryka jest jedną wielką zbrodnią, tylko dlatego, że taka jest natura fabryk – idzie taśma i trzeba przykręcać śruby”. Bo jak mówi prof. Ewa Łętowska, której słowa są mottem umieszczonym na stronie internetowej Kliniki Prawa „Niewinność”: „Aby organy państwa, w tym sądy, mogły normalnie pracować muszą mieć możliwość popełnienia błędu”

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.