Publicystyka



Adolf i inni

Biblia| DNA| epos o Gilgameszu| genetyka| geny| język| kibole| rasizm| subkultura| wieża Babel

włącz czytnik
Adolf i inni

Opowiadałem już chyba tę anegdotę o angielskim rozbitku uratowanym przez inny statek JKM. Oprowadzając wybawicieli po wyspie z dumą pokazywał trzy postawione własnoręcznie szałasy. Ich liczba zaciekawiła przybyszy, ponieważ rozbitek był jeden, a poza tym wyspa była bezludna.

– Co to za szałas? – pytali wskazując pierwszy.
– To mój dom.
– A ten ? – pytali o drugi.
– To klub, do którego chodzę.
– A ten trzeci?
– To klub, do którego nie chodzę.

Potrzeba odróżniania się, wyróżniania, zaznaczania swojej inności i szczególnego znaczenia jest stara jak świat. Należy do naturalnych potrzeb psychiki ludzkiej, a ma także czasem znaczenie praktyczne. Nie zmieniła tego i nie zmieni ośmieszona już chyba do imentu poprawność polityczna tworząca karykaturę stosunków międzyludzkich.  Najbardziej widocznym tego przejawem jest oczywiście moda, która kiedyś podporządkowana logice stosowanych w danej epoce przedmiotów codziennego użytku (vide pojazdy), dziś wydaje się służyć jednemu tylko celowi – wyróżnianiu się z szarego mimo stosowanego bogactwa barw tłumu odzianego w uniseksowe fatałaszki,  podobne do siebie niezależnie od zakątka świata, jaki oglądamy. Stąd pokazy mody wielkich dyktatorów coraz bardziej przypominają nabożeństwa, w czasie których kapłanki – modelki przenoszą widzów na chwilę do świata równie nierzeczywistego jak ich sztuczna uroda i ruchy, a prezentowane propozycje nie maja nic wspólnego z odzieżą, którą wierni założą na siebie po skończonych obrzędach. Podniecający rytuał, w czasie którego jedna sukienka nieprzyzwoicie różni się od drugiej to dla niektórych jedyna już dziś możliwość zaczerpnięcia świeżego powietrza złożonego z tlenu swobodnych myśli i azotu nieskrępowanego niczym poczucia estetyki.

Tkwiąca pod ludzką skórą potrzeba odróżniania się od innych przybiera czasem dość surrealistyczne formy.

Postępy genetyki stały się dla niektórych okazją do szaleńczych poszukiwań własnej inności, nawet za cenę ośmieszenia się w oczach części patrzących na to ludzi. Części – bo kiedy policzymy tych, którzy uwierzyli w genetyczną odmienność Polaka od Niemca, Francuza od Anglika, to nie zawsze będzie wiadomo, kto jest większością.

Ofiarą tej zarazy padł nawet jeden z portali kaszubskich, który z żalem musiałem opuścić, gdy zagnieździły się tam sępy żerującej na zmanipulowanych wynikach genetycznych badań. Kaszubskie DNA – taki cel postawili sobie jego obecni właściciele.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.