Publicystyka



Im dalej tym lepiej

Aleksander Kwaśniewski| Jadwiga Staniszkis| Krzysztof Rybiński| Mikołaj Siemionow| Platforma Obywatelska| prognoza| rok 2030| Wiktor Osiatyński| Witold Gadomski

włącz czytnik
Im dalej tym lepiej

Rok temu w grudniu prof. Krzysztof Rybiński (kandydat do księgi Guinnessa w kategorii ”błędne prognozy” – przyp. red.) przewidywał że w kolejnym grudniu, czyli dziś, dolar i euro będzie po pięć złotych a benzyna po 8 zł i że kilkaset tysięcy Polaków wyjdzie z tego powodu na ulice. Zdaniem profesora wszystko miało wskazywać, że w Polsce nastąpi za rok czyli dziś, recesja albo stagnacja, a procent długu w PKB przekroczy 60. Co do sytuacji na świecie to nie miało być lepiej – pisał profesor na łamach „Rzeczpospolitej” – albo bankom centralnym uda się wywołać gigantyczną inflację, albo dojdzie do wielkich bankructw. Rosja zakończy proces uzależniania kontynentu od swojego gazu i Polska znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji.

Z nowym rokiem modne jest prognozowanie. Każdy lubi wiedzieć jak będzie i prognozy czyta się łapczywie. Swego czasu zbierałam przepowiednie, głównie znajomych, spisywałam na kartkach i czasem do nich sięgam. Ogólnie można powiedzieć, że ludzie znacznie częściej prorokują katastrofy niż sukcesy. W publikatorach, zwłaszcza tych masowych, jest inaczej – tam trzeba ludziom aplikować pociechę i dobry nastrój. I tak np. kiedy prof. Rybiński wierzył że nasz dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB, gazety w tym samym czasie donosiły za Ministerstwem Finansów że będzie to 53 proc. Życie wybrało średnią, bo jest w tym grudniu 57 proc.

Prywatnie na pogaduszkach czy na wróżbach andrzejkowych znajomi, jak pamiętam, znacznie częściej miewali co do czekającej nas przyszłości czarne myśli niż białe. W końcu lat 80. Witek Osiatyński mówił np. że wszelkie naukowe parametry wskazują na zwycięstwo komunizmu na świecie. O tym, że plan Balcerowicza nie ma prawa się udać, przekonywali u progu lat 90. na wyścigi ekonomiści, których nie poproszono o receptę, co jest zrozumiałe, ale też całe zastępy polskich inteligentów. Nie chcę szastać nazwiskami, ale są zapisani na moich karteczkach z tamtego okresu i góruje tam święte przekonanie, że żaden poważny kapitał, rzędu powiedzmy miliarda dolarów do Polski nigdy nie napłynie, ludzie nie kupią żadnych akcji, a za trzy lata zobaczymy, że z prywatyzacji nic nie wyszło. Książki znikną, bo nie będą się opłacać, a kredyty na mieszkania nie wejdą w życie, bo i skąd?

Poprzednia 12 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.