Publicystyka



Mafia

bank| karta kredytowa| komornik| kredyt| zdolność kredytowa

włącz czytnik

- A witam sąsiada - zagadnął pana Eustachego przechodzący akurat obok przystanku Stanisław Piecyk, jeden z jego znajomych z osiedla - a gdzie to pan się wybiera o tej porze i pod krawatem?
- Do sądu jadę, sprawę mam dzisiaj - odpowiedział wskazując miejsce na ławce obok siebie - o te kredyty co opowiadałem.
- Oj, to niedobrze - zmartwił się pan Piecyk - i co pan teraz zrobisz?
- Spokojna głowa panie Stasiu, to nie oni mnie ale ja ich dzisiaj oskarżam, i to moje będzie na wierzchu. Mam taki sposób na bank, że grosza ode mnie nie dostaną - z zadowoleniem odpowiedział pan Eustachy.
- Co pan nie powiesz, a jaki? - dopytywał się z zaciekawieniem pan Piecyk
- Wyobraź pan sobie, że znalazłem takiego mecenasa co obiecał, że za dwa tysiące zrobi tak, że tylko nie będę musiał nic spłacać, ale jeszcze bank mi zapłaci odszkodowanie.
 - O patrz pan, a jak on to zrobi?
 - Panie Stasiu kochany, to prawdziwy fachowiec jest. Ja nawet nie wiedziałem, że te banki to mnie oszukiwały, jak dawały mnie te kredyty. A mecenas tylko poszedł do sądu, papiery obejrzał, a potem mi wyjaśnił, że ja nie wiedziałem że mnie nie stać na płacenie a one mnie oszukały. - objaśnił pan Wątróbka
- Jak to, to Pan żeś nie wiedział ile masz pan płacić? Przecież bank zawsze przysyła taką rozpiskę.
- Nie ile mam płacić, ale że mnie na to nie stać. No, że one, znaczy te w banku, powinny mi powiedzieć, że nie będę mógł tego spłacić. O, tu mi mecenas na kartce napisał co mam w sądzie mówić - w tym miejscu pan Wątróbka wydobył z kieszeni złożoną na cztery kartkę papieru i uroczyście zaczął czytać - "Zostałem podstępnie wprowadzony w błąd co do swojej zdolności kredytowej poprzez udzielenie mi kredytu"
- I to wystarczy? - z powątpiewaniem zapytał pan Piecyk
- Mecenas mówił że tak, że tyle mam powiedzieć przed sądem. Wszystko inne mi napisał na kartce, kazał podpisać i zanieść do sądu. Mówił że tam dokładnie wyjaśnia że mnie oszukali bo ja nie wiedziałem.
- No to życzę panu powodzenia, bo widzę że dwudziestka już jedzie - pożegnał się pan Piecyk
- Ano nie dziękuję, i zapraszam w sobotę na jakieś coś z tej okazji - odpowiedział pan Eustachy i wsiadł do tramwaju.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.