Publicystyka



Mankamenty demokracji przedstawicielskiej

Abraham Lincoln| Arend Lijphart| Ateny starożytne| demokracja bezpośrednia| demokracja przedstawicielska| Indeks Transformacji Fundacji Bertelsmanna| Joseph Schumpeter| obietnice wyborcze| partie polityczne| Paul E. Meehl| Philippe Schmitter| Piotr Uziębło| poliarchia| preferencje| Robert A. Dahl| równość szans

włącz czytnik

V. Problemy z realizacją władzy i preferencji

W procesie decyzyjnym przedstawicielskiej demokracji funkcjonuje sekwens weto-aktorów (jako organów państwa) wraz z występującymi w nim weto-graczami (reprezentującymi partyjne — jak tu założyłem — także wyborcze preferencje)37. Mówiąc ogólnie, ich znaczenie polega na tym, że do skutecznego podjęcia decyzji w demokracji potrzebna jest zgoda każdego z nich. Tym łatwiej to nastąpi, im bliższe będą reprezentowane tam preferencje. W najbardziej skrajnym przypadku istnienia partii dominującej, która obsadzi takie organy państwa jak parlament (obie izby, jeśli istnieją) czy urząd prezydenta, proces decyzyjny będzie szybszy, a określone preferencje zwyciężą, inne pozostawiając na marginesie. Natomiast gdy prezydent czy senat będą reprezentować różne polityczne opcje od większości rządzącej w pierwszej izbie parlamentu, jest szansa, że ich weto wzbogaci proces podejmowania decyzji także o inne preferencje. Mechanizm horyzontalny stanie się bardziej reprezentatywny i konsensualny. W politycznej praktyce często jednak to jedna opcja partyjna kontroluje organy weto-aktorów w wyniku wyborów lub — opisanego przez Guillermo O'Donnella — zjawiska „delegatywnej demokracji”, czyli wskutek udanych prób łamania przez władzę wykonawczą ich niezależności38. Wtedy w systemach parlamentarnych, prezydenckich czy semiprezydenckich kwestia respektu wobec wyborczych preferencji jest rozstrzygana w parlamencie, gdzie rządząca większość stosuje zasadę „zwycięzca bierze wszystko”. W demokracji przedstawicielskiej tak być nie musi.

Opozycja parlamentarna nie musi być niema. Idzie o sytuację, w której może ona inicjować lub kontrolować agendę legislacyjną albo przynajmniej wpływać na zmianę przedłożeń rządzącej większości. Zasługą Kaare Stroma jest to, że zwrócił uwagę na rolę systemu komisji parlamentarnych, których siła rośnie wraz ze zmniejszającym się naciskiem partyjnych opcji rządzących. Przy czym komisje nie mogą być fasadowe, być „maszynkami do głosowania”, lecz muszą uwzględniać opcje opozycyjne. Większość rządząca nie musi dominować w parlamentach, gdy: jest wiele stałych komisji, mają wyraźnie określony zakres przedmiotowy, ich zakres kompetencji dokładnie pokrywa się z rządowymi resortami, a przewodniczący rekrutowani są także z opozycji39. Polityka inkluzji opozycyjnych preferencji może być także realizowana w konwentach kierownictw parlamentów pracujących z udziałem liderów opozycji. Dodatkowo, gdy do tego dochodzi, wynikający z efektu wyborczego „przymus” rządów koalicyjnych, system horyzontalny weto-graczy i także preferencji wyborczych wydaje się w pozycji optymalnej. W proces decyzyjny państwa zaangażowanych zostaje „tak wielu, jak to możliwe”, włącznie z polityczną opozycją. Wtedy zachodzi istotna dla demokracji zmiana. Preferencje obywateli, których reprezentacja polityczna znalazła się w opozycji, nie muszą czekać na wyborcze zwycięstwo ich opcji. Uczestniczą w transakcyjnej demokratycznej procedurze.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.