Publicystyka



Pan Biernacki i Szpicbródka

Kodeks Hammurabiego| Marek Biernacki| Mojżesz| precyzja przepisów| Sejm

włącz czytnik
Pan Biernacki i Szpicbródka

Ważą się losy ustawy(1), którą nasz Sejm usiłuje zażegnać potencjalne niebezpieczeństwo, jakim jest wyjście na wolność groźnych przestępców skazanych jeszcze za niesłusznego reżimu, a którzy skorzystali na zmianach ustrojowych pociągających za sobą nowelizacje prawne dotyczące najwyższych wyroków.

Niespecjalnie spędza to sen z powiek naszym czujnym mediom, które doniesienia o całej sprawie ograniczyły niemal do jednego wątku, a mianowicie odejścia min. Biernackiego ze stanowiska w razie niepowodzenia inicjatywy.

Ale trzeba przyznać, że przysłużył się temu i sam minister stawiając sprawę emocjonalnie, zamiast odwoływać się do rozumu obywateli. Przy całej sympatii dla krajana nie rozumiem, jak poważny człowiek mając do załatwienia tysiąc spraw w resorcie, przy niepowodzeniu jednego projektu może strzelić focha, zabrać zabawki i iść do domu pozostawiając cały tysiąc spraw niezałatwionych?

Chyba, że ten tysiąc składa się z nieważnych duperelek, ale wtedy kazałoby mi to inaczej spojrzeć na pracę resortu w ogóle.

Sejm, jak w każdej sprawie korzysta tu z podpowiedzi fachowców.

Czytając ekspertyzy sejmowe odniosłem niemiłe wrażenie, że wszystkie wysiłki ekspertów idące w kierunku jak największej precyzji przepisów mają swe źródło w nieufności człowieka do człowieka, którą okazuje się w stopniu wręcz ubliżającym naszej godności.

Pomijając naiwną wiarę prawników, że życie da się precyzyjnie uregulować jakimikolwiek przepisami, ta nieufność, ta podejrzliwość, ta nieomal pewność, że obywatel jest tylko odmianą przestępcy jest przygnębiająca.

Kiedyś na kamiennym dyptyku Mojżesz ukazał ludowi normę: „ Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”. I koniec. Jakoś wszyscy rozumieli o co chodzi.

Czterysta mniej więcej lat wcześniej król Hammurabi zapisał to w formie wielu paragrafów, w których prawo talionu ujmowało problem tak:” Jeżeli obywatel oskarży innego obywatela o morderstwo, a nie dowiedzie mu tego, zabiją go”. Czyli – oskarżyciel poniesie karę, jaka grozi za przestępstwo, o które fałszywie oskarży innego człowieka.

Zastosowanie tego prawa dziś wymiotłoby nam izbę sejmową w tydzień. Może warto do tego wrócić?

W stosunku do kazuistyki Hammurabiego Mojżesz ze swymi normami to był ewidentny postęp.

Mam wrażenie, że dziś się znów cofamy.

Z ekspertyz wyłazi każdą linijką obawa przed arbitralną decyzją sędziów, którym usiłuje się na tyle splątać ręce, by ich rola ograniczyła się w zasadzie do automatów z sankcją państwową.

Ta dziwnie ukierunkowana nieufność w połączeniu z obowiązującą filozofią prawa daje potem wyniki, które skutkują zawodem każdej z zainteresowanych stron.

Wielu pamięta rewolucyjną Kartę Praw Człowieka i Obywatela. Zdecydowanie mniej osób wie, że funkcjonowała raptem kilka miesięcy zmieniona wkrótce na Kartę Praw i Obowiązków Obywatela. Ta druga nie cieszy się jakoś estymą ani u prawników, ani historyków. A szkoda.

Poprzednia 12 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.