Publicystyka



Prawo Gogola: Artykuł XIV. O nadmiarze przepisów

Cerkiew| generał-gubernator| Mikołaj Gogol| Rosja carska| Zachód

włącz czytnik

By jednak nie uciec od zapowiedzianego tematu, konieczne jest przypomnienie, że nacisk kładziemy nie tyle na istotę prawa i jego jakość, ale na jego aspekt ilościowy, by nie rzecz wprost: rozmiarowy. Niczym nowym jest konstatacja, że dowolne przepisy mogą być i rozwlekłe, i krótkie – wystarczy spojrzeć na regulaminy przy wejściu do basenu czy parku. Dziś, kiedy oficjalne dzienniki urzędowe mają postać elektroniczną, upadły wszystkie naturalne bariery związane z obszernością aktów prawnych (w „Podróżach Guliwera” Jonathana Swifta znalazłem wzmiankę o idealnym państwie, gdzie ustawa nie mogła mieć więcej artykułów niźli alfabet ma liter – proszę mi teraz pokazać akt, który taki, całkiem rozsądny wymóg, spełnia). Dość własnych narzekań! Wracajmy do zostawionego na uboczu Mikołaja Wasyliewicza…

Jego konkluzja, że „wszystkie państwa europejskie chorują obecnie na nadzwyczajne powikłanie wszelkich praw i ustaw” wydaje się nam uzasadniona, bowiem, jako podwójni obywatele, Polski i Unii Europejskiej, musimy od dziesięciu lat baczyć nie tylko na rodzime podwórko, ale i Brukselę, gdzie tworzy się nieraz prawo o zadziwiających rozmiarach i aptekarskim stopniu dokładności. Ciąg dalszy jest równie interesujący: „Wszędzie zauważalne jest pewne kapitalne zjawisko, a mianowicie: właśnie prawa cywilne wystąpiły ze swoich granic i wtargnęły na obszary do nich nienależące. Z jednej strony wtargnęły na teren pozostający od dawna pod władztwem narodowych zwyczajów i obyczajów, z drugiej wtargnęły na teren mający wiecznie pozostawać pod władztwem Cerkwi”. Nie za bardzo wiadomo, jaki był zasięg opisanej sprawy (Europa z Rosją czy bez niej), bo na początku jest wyraźne „wszędzie”, a na końcu mowa o „Cerkwi”. Gdyby tak zamiast „Cerkwi” postawić: „Kościołów”, uzyskujemy nieoczekiwanie niezwykle trafny obraz współczesnego państwa, które jest przymuszone zajmować się kwestiami do tej pory nie sformalizowanymi lub objętymi wcześniej regulacjami religijnymi. Po tej uwadze, przeczytajmy kolejne spostrzeżenie Gogola, w którym, co tu wiele mówić, nietrudno dostrzec myśl Zachodowi dalece nieprzychylną. Oto jakie znajduje wytłumaczenie dla prawnego galimatiasu: „Ogrom spraw, nadużyć i wszelkich intryg i intryżek wziął się właśnie stąd, że europejscy filozofowie-prawodawcy jęli zawczasu określać wszelkie możliwe przypadki odchyleń, aż do najdrobniejszych szczegółów,[…] tym sposobem otwierając przez każdym, […] drogę ku niekończącym się i wysoce niesprawiedliwym procesom”. Jak widać, winni zostali ustaleni: są nimi „europejscy filozofowie-prawodawcy”. Gdyby ktoś z Czytelników zechciał te krytyczne słowa Gogola odnieść do dzisiejszych stosunków, przedkładam mu pod rozwagę, że owe „wszelkie możliwe przypadki odchyleń” mogą np. dotyczyć uprawnień i swobód obywatelskich: owszem, ich skutkiem mogą być „wysoce niesprawiedliwe procesy”, tyle że skierowane przeciwko państwom, i w dodatku ─ tak też bywa ─ zakończone sukcesem pokrzywdzonych jednostek.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.