Publicystyka



Zdekoncentrować państwo!

dekoncentracja| Jacek Żakowski| Kongres Ruchów Miejskich| Marek Cieślak| stolica| Warszawa| Łódź

włącz czytnik
Zdekoncentrować państwo!
Ratusz w Sandomierzu

Dekoncentracja pozwala na inspirację lokalnym dorobkiem nauki i kultury, a także na integrację wszystkich części Rzeczypospolitej i utożsamianie się regionów z własnym państwem.

Kiedy Jacek Żakowski w porannej audycji radia TOK FM zgodził się na przeniesienie siedziby Instytutu Pamięci Narodowej do Radomia lub Łodzi i argumentował to koniecznością „dekoncentracji”, jego rozmówcy – warszawscy dziennikarze – nie do końca zrozumieli, co ma na myśli.

Pojęcie dekoncentracji zostało przeniesione z nauki prawa administracyjnego do polityki przez pierwszy poznański Kongres Ruchów Miejskich, który w swoich tezach stwierdził, że „lokalizowanie instytucji krajowych w różnych miastach sprzyja rozwojowi całego kraju”. Temat powoli przebija się do opinii publicznej i samorządowcy z różnych części Polski dostrzegają tu szansę dla swoich miast. Dekoncentracja w tym znaczeniu to dekoncentracja terytorialna, a jednostek, których może dotyczyć, jest wiele: począwszy od urzędów administracji publicznej, przez ich jednostki funkcjonalne, instytucje kultury, spółki Skarbu Państwa, po organizacje zawodowe.

Polska jest krajem średniej wielkości, z kilkoma centrami funkcjonalnymi w gospodarce, kulturze i innych dziedzinach aktywności społecznej – za wyjątkiem tych dziedzin, które związane są lub były z państwem. Te dziedziny są na tyle ważne, że historycznie policentryczna Polska staje się krajem coraz mniej zrównoważonym, a coraz bardziej funkcjonalnie scentralizowanym. Kolejne decyzje polityczne, ustanawiające siedziby instytucji w Warszawie, pogłębiają ten proces. To nie przypadek bowiem albo naturalna tendencja, ale kolejne ustawy, rozporządzenia i programy rządowe umieszczają je w stolicy.

Lokalizowanie instytucji niesie oczywiste korzyści dla Warszawy: tworzy miejsca pracy, przynosi zamówienia publiczne, jest impulsem dla rynku nieruchomości. Przyciąga biznes, pociąga za sobą inwestycje infrastrukturalne. Więcej, jest czynnikiem budowania prestiżu miejsca. Płaci zaś budżet państwa, czyli my wszyscy. Dlaczego nie mielibyśmy wydawać naszych pieniędzy bliżej naszych domów i miejsc pracy?

Rząd pragnie stworzyć w kraju sieć metropolii. Ale jak zamierza to osiągnąć, gdy główny oręż swego działania – wydatki budżetowe, a także miejsca pracy w administracji i proces decyzyjny – koncentrują się w jednym miejscu? Potencjalne metropolie nie rozwiną się bez funkcji metropolitalnych, a status siedziby zarządzania administracją, biznesem i kulturą jest kluczową z nich. Rozwój stolicy regionu przynosi korzyści nie tylko samemu miastu, ale także jego obszarowi oddziaływania – większość Polaków wysyła dzieci na studia, szuka pracy czy idzie do kina wcale nie w Warszawie, ale w swojej najbliższej, dużej aglomeracji. Coraz częściej jednak awansować można tylko przeprowadzając się do Warszawy. Czy jednak tak być musi?

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.