TK



Kmieciak. Powiedzieli, napisali... (odcinek 61)

włącz czytnik
Kmieciak. Powiedzieli, napisali... (odcinek 61)
9 marca, Trybunał ogłasza wyrok w sprawie "ustawy naprawczej". Foto: B. Cacko, ZP BTK

Prof. Zbigniew Kmieciak, Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego

Wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, która padła w wywiadzie dla Radia RMF 27 kwietnia 2016 r. w związku z podjętą dzień wcześniej uchwałą Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, że „my chcemy realnie rządzić”.(jak można wnosić z jej kontekstu – rządzić absolutnie, bez jakichkolwiek ograniczeń bądź hamulców), skłania do głębszej refleksji na temat relacji pomiędzy ideą demokracji a koncepcją państwa prawnego.

(…)

Nie jest to bynajmniej nowa myśl, a jej genezę i ewolucję w interesujący sposób opisał Äke Frändberg w pracy „From Rechtsstaat to Universal Law-State” z 2014 r. Jak zauważył autor, demokracja kierowana ku skrajnościom („a democracy driven to extremes”) może stwarzać zagrożenie dla ochrony właściwej dla państwa prawnego poprzez przyjęcie „demokratycznej reguły większościowej”. Przypomniał on zarazem, że konieczność istnienia konstytucji, która wprowadza restrykcje i ograniczenia w sprawowaniu władzy, rzadko jest kwestionowana nawet przez najbardziej zagorzałych ideologów demokracji. Nie jest tak jednak w przypadku sądowej kontroli konstytucyjności działań legislatywy, uznawanej często za niedostosowaną do założeń demokracji.

Inny z teoretyków prawa, John H. Ely, w (…) rozprawie „Democracy and Distrust: A Theory of Judicial Review” z 1980 r., tak rozumiany i podnoszony po wielokroć „argument demokratyczny” („the de-mocratic argument”) przedstawił, operując prostym i nader wymownym schematem. Za główny problem kontroli konstytucyjności ustawodawstwa uznał to, że ciało, które nie pochodzi z wyborów powszechnych albo nie jest w inny sposób znacząco odpowiedzialne politycznie, narzuca swoją ocenę reprezentantom narodu wyłonionym w wyniku głosowania. Jej sens sprowadza się – jak podkreślił autor – do powiedzenia im, że „nie mogą rządzić tak, jak by chcieli” („they cannot govern as they'd like”).

Toczący się w Polsce od dłuższego czasu spór wokół Trybunału Konstytucyjnego świadczy, że tylko jedna z jego stron aprobuje racje leżące u podstaw teorii wyłożonej przez Johna H. Ely'ego. Wypada dodać, że autor nie widzi sprzeczności pomiędzy demokratyczną formą rządów i badaniem przez sądy amerykańskie konstytucyjności ustaw, o ile te ostatnie nie wkraczają w materialną treść aktów tworzenia prawa („the substantive merits of legislation”). Pochodną tej tezy jest spostrzeżenie, że kontrola konstytucyjności ustawodawstwa powinna być realizowana w celu zachowania otwartości zachodzących procesów politycznych i ochrony mniejszości przed zakusami rządzącej większości. W tym – jak sądzę – tkwi siła demokracji, błędnie kojarzonej przez niektórych z „dyktaturą z wyboru”.

Poprzednia 12 Następna

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.