TK



Wielka narada, nasze organy partyjne oraz skutki uboczne

Janusz Szewczak| Jarosław Kaczyński| narada ekonomistów| PiS| PRL

włącz czytnik

Myślmy więc logicznie. Przeciętny czytelnik prasy nie jest wszak głupi i też logicznie myśli. Jeśli narada ekonomistów była tylko sukcesem wizerunkowym (jak chce „Rzp”) , to istotnie musiała być pustosłowiem. Wtedy obie strony mają rację, choć trochę bardziej „GW”. Dlaczego jednak „pustosłowie” było na pierwszych miejscach we wszystkich niemal mediach? Pewnie chodziło o coś więcej, niż tylko o naradę ekonomistów. Wtedy nie samo pustosłowie było istotnie i był to sukces wizerunkowy i rację przyznajemy „Rzp”. Jeśli ktoś czyta oba organa równolegle czuje, że sprawa jest zagadkowa.

Organ „Rzp” mógł chyba wybrać lepszy i bardziej subtelny sposób wspierania PiS. Gdy myślę o prezesie Kaczyńskim, to nie chodzi chyba o jego wizerunek, bowiem nie jest on z pewnością długonogą modelką, ale o to, co on myśli i zamierza. „Rzeczpospolita” mogła przypomnieć zarówno politykę gospodarczą PiS z lat 2005-2007, jak również napisać więcej o dzisiejszych planach. Mnie na przykład propozycja tej partii powołania rzecznika praw podatników wydaje się całkiem sensowna. Sprawa podatków pojawiła się zresztą, choć marginesowo, na rzeczonej naradzie. W gruncie więc rzeczy, dziennikarze Rzp, choć propagandziści to jednak propagandziści słabi. Nie powierzyłbym im dbania nawet o mój skromny wizerunek.

Organ „GW”, który za obowiązek ma zawsze dokopanie PiS-owi, też nie spisał się najlepiej. Jeśli bowiem było to tylko pustosłowie, to nie ma o czym gadać. I tak część czytelników nie uwierzy, że tylu znanych ekonomistów mówiło same bzdury. Można było chyba napisać, że nawet dla oponentów PiS-u może być pozytywnym faktem, że partia, której zarzuca się zajmowanie się przede wszystkim tragedią smoleńską (jak czyni to „GW”), zaczyna się zajmować gospodarką. Stosowanie reguły, że na początek trzeba małego komplementu pod adresem antagonisty, a dopiero po tym idą niszczące zarzuty, szalenie uwiarygodnia te ostatnie. Propagandziści z GW tej zasady (przyznam, że wymaga ona trochę hipokryzji) nie znają. Są prostolinijni i atakują od razu. Gazeta nie pokusiła się, by zanalizować sytuację gospodarczą kraju w taki sposób, by na przykład w formie tabeli pokazać, jak do tych problemów odnosi się PiS, jak rząd, a jak - lewa strona. Mamy na tyle wykształconą publiczność, że może ją zainteresować nawet inteligentnie zrobiona tabela. Nasi dziennikarze są jednak przekonani, że polski czytelnik i tak jej nie pojmie i woli obrazek na pierwszej stronie.

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.