TK



Adopcja ze wskazaniem czy na życzenie

"okno życia"| adopcja| dobro dziecka| Krzysz­tof Orszagh| ośrodki adopcyjne| urząd stanu cywilnego

włącz czytnik

Moim zda­niem, nawet jeżeli prawo jest skost­niałe, obej­muje mate­rię tak deli­katną, że powinno się je zmie­niać nie za pomocą ope­ra­cji na żywym orga­ni­zmie i dzia­łań medial­nych. Jak­kol­wiek sta­ram się zro­zu­mieć szla­chetne inten­cje mece­nasa Orsza­gha, jego dzia­ła­nia nie popie­ram. Być może uważa się sam za uczci­wego, współ­czu­ją­cego smęt­nej doli dzieci „meneli” i losowi mał­żeństw bez celu w życiu w postaci potom­stwa. Ale co sądzi o wypadku, gdy za tego rodzaju pośred­ni­cze­nie mię­dzy matką „z kło­po­tem” a ewen­tu­al­nym rodzi­cem weź­mie się ktoś nie­uczciwy? Gdy „ojciec” będzie szu­kał w „dziecku” źró­dła nie­czy­stego zysku?

Pen­dant do „sprawy Orszagha”

W tym samym cza­sie na tym samym por­talu natra­fi­łam na taką notkę: „Kil­ku­dniowy chłop­czyk tra­fił do okna życia w archi­die­ce­zji war­szaw­skiej we wtor­kową noc. Nowo­rod­kiem zaopie­ko­wały się sio­stry zakonne, które peł­nią 24-godzinne dyżury, dostał na imię Sta­ni­sław. Teraz nowo­ro­dek będzie cze­kał na adop­cję”. Archi­die­ce­zja war­szaw­ska na swo­jej stro­nie pisze:

„Chcie­li­by­śmy, żeby każde dziecko było przyj­mo­wane i wycho­wy­wane przez rodzi­ców. Jed­nak cza­sem nie jest to moż­liwe. Wtedy matka, w bar­dzo pro­sty spo­sób, może pozo­sta­wić dziecko w szpi­talu, a potem zrzec się do niego praw. Gdy jed­nak, z róż­nych dra­ma­tycz­nych przy­czyn, nie może tego zro­bić, nasze ‘okno życia’ pozo­staje otwarte. Cie­szymy się, że mały chło­piec został oddany w dobre ręce, że jego matka powie­rzyła je sio­strom zakon­nym. Nie­stety wia­domo, że nie wszyst­kie dzieci mają takie szczę­ście: rocz­nie na tere­nie Mazow­sza znaj­do­wa­nych jest kil­koro mar­twych niemowląt.”

Słowa „szczę­ście” w tym wypadku jed­nak bym nie użyła. Ale cóż, odczu­cie szczę­ścia nie jest jed­na­kowe dla wszyst­kich. Nie odpo­wiada mi także to, co die­ce­zja pisze dalej o funk­cji, jakie „okno życia” wedle niej pełni. We mnie sza­cunku dla „daru życia” taka forma „odda­wa­nia do adop­cji” nie wzbu­dza. Widocz­nie jestem nie­prze­ma­kalna na tego rodzaju funk­cje edu­ka­cyjne. Nie sądzę też, aby widok okna życia powstrzy­mał kogo­kol­wiek od „wzbu­dza­nia życia”, jak głosi inter­ne­towa strona archidiecezji:

Okno życia oprócz tego, że ratuje życie, pełni rów­nież funk­cję edu­ka­cyjną i uświa­da­mia­jącą. Każ­dej matce, będą­cej w sta­nie bło­go­sła­wio­nym, uświa­da­mia, że nie pozo­sta­nie nigdy osa­mot­niona w sytu­acji braku moż­li­wo­ści zapew­nie­nia dziecku należ­nej opieki. Jest sym­bo­lem goto­wo­ści spo­łe­czeń­stwa do przy­ję­cia każ­dego dziecka i zna­kiem sza­cunku dla wiel­kiego daru życia. Jest wyrzu­tem sumie­nia dla tych, któ­rzy w spo­sób nie­od­po­wie­dzialny wzbu­dzają życie, a póź­niej je niszczą”.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.