TK



Adopcja ze wskazaniem czy na życzenie

"okno życia"| adopcja| dobro dziecka| Krzysz­tof Orszagh| ośrodki adopcyjne| urząd stanu cywilnego

włącz czytnik

Krzysz­tof Orszagh zaś swoje postę­po­wa­nie – które te pro­ce­dury omija, ale także omija sto­sun­kowo szybką, bo trwa­jącą 6 tygo­dni po uro­dze­niu dziecka adop­cję ze wska­za­niem – tłu­ma­czy nastę­pu­jąco: „Nie żałuję, że dzieci tra­fiły od kobiet z pato­lo­gicz­nych śro­do­wisk do rodzin o sta­bil­nej sytu­acji eko­no­micz­nej i ugrun­to­wa­nej pozy­cji spo­łecz­nej, pozwa­la­ją­cej mieć nadzieję na opty­malny roz­wój dziecka. Dzieci tra­fiły do kocha­ją­cych rodzin, ja tylko im w tym pomo­głem. Zawsze infor­mo­wa­łem, że to tylko jedna z opcji, i pozo­sta­wia­łem wybór. Gdyby nie to, że wybie­rany był wariant obej­ścia prawa, te rodziny cze­ka­łyby bar­dzo długo na dziecko do adop­cji, a matki być może zamra­ża­łyby je gdzieś w domo­wych zamrażarkach”.

Tu wkra­czamy razem z mece­na­sem Orsza­ghem w sferę domy­słów. Porzu­ce­nia nowo­rod­ków się zda­rzają, kilka, kil­ka­na­ście razy do roku te naj­bar­dziej tra­giczne: zabój­stwa. Czy zna­le­zione (?) przez adwo­kata matki tak by uczy­niły? A może, hipo­te­tycz­nie, dziecko odmie­ni­łoby któ­rejś życie? Są jesz­cze bio­lo­giczni ojco­wie. W nie­któ­rych wypad­kach matka nawet nie jest w sta­nie wska­zać, kto takim ojcem jest. W więk­szo­ści wypad­ków wie, ale ojca in spe guzik obcho­dzi, że powo­łał na świat życie, i że za nie odpo­wiada. Ale prze­cież nie zawsze, nie bez wyjątku.

Prawo jest złe, skost­niałe, nie­ży­ciowe. Zgoda. Ośrodki adop­cyjne dzia­łają prze­wle­kle, ale nie bez powo­dów. Nie cał­kiem jest prawdą to, że dzieci do adop­cji jest mniej niż rodzi­ców chcą­cych popra­wić ich los. Poten­cjal­nych rodzi­ców inte­re­sują przede wszyst­kim zdrowe nie­mow­lęta. Na te popyt jest naj­więk­szy. I w tym wypadku popyt prze­wyż­sza podaż. Dzieci star­sze, ze scho­rze­niami, z cięż­kim baga­żem doświad­czeń – to one zalud­niają „bidule”. To je mało kto chce. Krzysz­tof Orszagh, można powie­dzieć, omi­jał kolejkę do zdro­wych nie­mow­ląt. Nawia­sem, a gdyby dziecko się uro­dziło chore lub ułomne – czy każdy wybrany przez niego „kocha­jący” ojciec by je uznał za wła­sne?… Jak adwo­kat by w takiej sytu­acji postą­pił? Skar­żył klienta o nie­do­trzy­ma­nie warun­ków umowy?

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.