TK



Bajki o nierównościach

American Dream| Global Wealth Databook| Jarosław Kuisz| kapitalizm| Michał Sutowski| mobilność społeczna| nierówności społeczne| ubóstwo| współczynnik Giniego

włącz czytnik

Najbogatsi Polacy nie są więc tak potężni jak w wielu innych państwach, ze Stanami Zjednoczonymi na czele. „Porównując do »1 procenta« na Zachodzie, a zwłaszcza w USA – nasi najbogatsi są tego namiastką, bo są po prostu mniej zamożni”, mówił socjolog Krzysztof Jasiecki w rozmowie z… Michałem Sutowskim (11). Jasiecki zwraca w tym wywiadzie uwagę na wiele innych problemów gospodarczych i społecznych współczesnej Polski – np. niską innowacyjność, zbyt duży udział kapitału zagranicznego – ale nierówności do nich nie należą.

Potrzeba właściwej diagnozy

W debacie o nierównościach nie chodzi o to, by problem marginalizować czy wyśmiewać, ale by – jak w innych ważnych kwestiach – właściwie ocenić jego skalę, stopień zagrożenia, jakie stwarza, i potencjalne konsekwencje, jakie może wywołać. Dziwi więc fakt, że niektórzy krytycy polskiej gospodarki używają pojęcia „nierówności” w nieomal mistycznym znaczeniu. Informują o ich dramatycznym wzroście, ale nie tłumaczą, na czym dokładnie one polegają. Nie posuwa to dyskusji naprzód, powodując raczej rozmycie problemu.

Fakt, że nierówności dochodowe nie rosną, nie znaczy oczywiście, że żyjemy w sprawiedliwym społeczeństwie. Zagadnienia takie jak efektywnie degresywna skala podatkowa, unikanie opodatkowania, pozbawiony elementu solidarności społecznej system emerytalny, niedostateczna równość w dostępie do opieki medycznej i edukacji czy niezasłużone przywileje niektórych grup społecznych to kluczowe kwestie z punktu widzenia demokratycznej koncepcji sprawiedliwości. Powinny się one stać przedmiotem uwagi obywateli i organów państwa. Nie wszystkie z tych kwestii dotyczą jednak problemu nierówności i nie ma potrzeby, by wrzucać je do jednego worka.

Skąd więc ta – wyraźnie widoczna w lewicowej publicystyce – tendencja do windowania nierówności na szczyt dotykających Polski problemów i porównywania naszego kraju do innych państw zachodnich?

Uznać bliską analogię między USA a Polską można by tylko pod jednym warunkiem – gdyby chodziło o generalną krytykę czegoś, co umownie nazywa się „kapitalizmem”, w imię jakiegoś lepszego „systemu”. Krytyka dotyczyłaby w takim wypadku abstrakcyjnej struktury, która z samej swojej istoty miałaby produkować nierówności i niesprawiedliwość. Wówczas fakt, że w ostatnich latach nierówności w Polsce nie rosną, można by z gracją zignorować.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.