TK



Czas na polsko – polski kompromis

3 Rzeczypospolita| demokracja| dyplomacja| kompromis| NATO| negocjacje| Niemcy| Platforma Obywatelska| polityka zagraniczna| Prawo i Sprawiedliwość| Rosja| traktat lizboński| Unia Europejska

włącz czytnik

W trakcie pierwszej dekady III RP najważniejsze siły polityczne potrafiły porozumieć się w kwestii strategii zewnętrznej. Po 1991 roku skupiły się na osiągnięciu członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim i Unii Europejskiej. Realizacja tego zamierzenia była możliwa tylko dlatego że dwie największe siły polityczne owego czasu: obóz postsolidarnościowy i postkomunistyczny podzielały to dążenie. Mimo wielokrotnej zmiany rządów najważniejsze priorytety nie ulegały zmianie.

Początek końca ponadpartyjnego konsensusu związany jest paradoksalnie z osiągnięciem wyznaczonych celów. Wejście do instytucji euroatlantyckich pozbawiło polskie elity polityczne ambitnego i spektakularnego celu do realizacji. Niektórym wydawało się nawet, że integracja euroatlantycka będzie równoznaczna z końcem polskiej historii i polityki. Zniknąć miały bowiem zewnętrzne zagrożenia a członkostwo w ekskluzywnym klubie Zachodu zapewnić miało Polakom dostatek i spokój. Miał to być swoisty „koniec historii”, a w każdym razie koniec tych wyzwań, którym Polska musiała wielokrotnie stawiać czoła.

To złudne poczucie bezpieczeństwa sprawiło zapewne, że z taka zapamiętałością oddaliśmy się wewnętrznej wojnie. W połowie pierwszej dekady XXI wieku zmienił się krajobraz polityczny w naszym kraju. Przestał go określać podział na obóz postkomunistyczny i solidarnościowy. Upadek AWS i SLD otworzył drogę nowemu układowi sił. Partie, które doszły do władzy pod hasłami wyplenienia postkomunizmu, szybko odkryły wroga w samych sobie. Niedoszli koalicjanci PO-PiS zaraz po wyborach roku 2005 rozpoczęli wojnę. I stali się jej beneficjentami, albowiem w ten sposób zdominowali na dekadę polityczną scenę.

Jednym z najważniejszych pól bitewnych uczynili politykę zagraniczną. Wojna polsko-polska w bezprecedensowy sposób osłabiła pozycje Polski na arenie międzynarodowej. By nie być gołosłownym, rozważmy dwa kazusy: polityki europejskiej oraz stosunków z Berlinem i z Moskwą.

Lizbońska porażka

Polskie elity polityczne skrzętnie skrywają fakt, że na arenie europejskiej od roku 2005 ponosimy spektakularne klęski. Przegraliśmy negocjacje dotycząc reformy instytucji integracji europejskiej i nowego sposobu podejmowania decyzji przez UE. I to z własnej winy.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.