TK



Dyrektywa współdziałania władz w konstytucji RP z 1997 roku jako przykład ustrojowego wishful thinking

Aleksander Kwaśniewski| Donald Tusk| Jerzy Buzek| kohabitacja| kompetencje| Lech Kaczyński| Leszek Miller| Marek Belka| Prezydent| Rada Mini­strów| weto| współdziałanie władz

włącz czytnik
Dyrektywa współdziałania władz w konstytucji RP z 1997 roku jako przykład ustrojowego wishful thinking
D. Tusk i L. Kaczyński w 2007 roku. Foto: Archiwum KPRP

Redakcja Obserwatora Konstytucyjnego udostępnia kolejny artykuł z serii referatów, przedstawionych podczas październikowej konferencji "Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w pierwszych dekadach XXI wieku wobec wyzwań politycznych, gospodarczych, technologicznych i społecznych", która odbyła się w Trybunale Konstytucyjnym 17 października ubiegłego roku. Wszystkie referaty zostały wydane w tomie "Zagadnień Sądownictwa Konstytucyjnego" nr 1(3)/2012, opublikowanym w maju 2013. Całość (wraz z przypisami, z których ze względów technicznych zrezygnowaliśmy) jest dostępna na internetowej stronie Trybunału.

1. Wprowadzenie

Skonstruowany przez obecnie obowiązującą Konstytucję RP system rządów ce­chuje się – ze względu na sposób ukształtowania pozycji ustrojowej dwóch organów egzekutywy: Prezydenta i Rady Ministrów – eklektyzmem. W celu zapewnienia jego sprawnego funkcjonowania nałożony został więc na organy władzy państwowej obowiązek współdziałania. Występuje on (jako ogólna dyrektywa) we wstępie do usta­wy zasadniczej (odnosząc się do wszelkich władz), a ponadto w art. 133 ust. 3, doty­czącym relacji pomiędzy rządem a Prezydentem w dziedzinie polityki zagranicznej.

Dyrektywa współdziałania władz nie była dotąd częstym obiektem analiz doktry­ny, co – jak przypuszcza (nie przesądzając sprawy) W. Brzozowski, który jako jeden z nielicznych podjął wnikliwe i krytyczne rozważania na jej temat – może wynikać z traktowania jej jako oczywistości bądź odwrotnie – z trudności z wypełnieniem jej konkretną treścią. Jednak w skromnej literaturze przedmiotu odnaleźć można, do­strzeżony także przez wspomnianego autora, głos afirmujący dyrektywę współdzia­łania ze względu na jej przydatność dla powściągania sprawujących władzę polity­ków przed arbitralnością podejmowanych rozstrzygnięć i dla usprawnienia procesu rządzenia. Sądząc po uwagach czynionych przez doktrynę na marginesie szerszych rozważań, tego typu ocena dominuje. Tymczasem analiza 15-letniej praktyki obo­wiązywania Konstytucji z 1997 roku prowadzić powinna do przeciwnych wniosków. Mianowicie, dyrektywa ta – zarówno w postaci ogólnej, jak i skonkretyzowanej (art. 133 ust. 3) – powodowała dotychczas więcej szkód niż korzyści.

Przedstawienie argumentacji na rzecz sformułowanej oceny poprzedzić trzeba uwagami ogólnymi, służącymi uporządkowaniu dalszych wywodów.

Po pierwsze, wypadałoby rozważyć, czy zasada współdziałania władz nie stanowi immanentnego składnika zasady podziału władzy i równowagi władz. Gdyby tak było, jej wyeliminowanie nie zmieniałoby nic w zachowaniu podmiotów sprawujących wła­dzę. W tym kontekście należy stwierdzić, że w istocie współdziałanie, polegające na wzajemnej stymulacji podzielonych władz, stanowi cechę charakterystyczną szero­ko pojmowanego systemu parlamentarnego, którego jeden z wariantów funkcjonuje w Polsce. Celem zaś takiego współdziałania jest m.in. zapewnienie względnej rów­nowagi pomiędzy władzami, o której stanowi art. 10 ust. 1 Konstytucji. Odmien­na wizja podziału władzy wyrażana jest na gruncie systemów prezydenckich, wśród głównych znamion których wymienia się podział przejawiający się w możliwie najści­ślejszej separacji władz, przy jednoczesnym zachowaniu ograniczonych oddziaływań w postaci checks and balances.

Poprzednia 1234 Następna

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.