TK



Dzieci Pana Samochodzika

archeologia| artefakt| Bill Wyman| kolekcjonerstwo| muzeum| poszukiwacze skarbów| prawo własności| skarb| zabytki

włącz czytnik

Na jego nielegalną prośbę zleciała się banda przestępców w osobach moich młodych przyjaciół i zaczęła pracę. Prostą, choć żmudną.

Obszukali wykrywaczami cały wytypowany teren i znaleźli w jednym miejscu wyjątkowe zagęszczenie niemieckich łusek po nabojach. I to wystarczyło.

Pan dyrektor ewidentnie łamiąc prawo zamykał oczy na fakt znajdowania pruskich monet (kilkanaście zdawkowych), a nawet skarbu w postaci 20-złotówki z okresu PRL. Plus niezliczone łuski.

Potem było wspólne ognisko, piwko, kiełbaski i wszyscy rozjechali się zadowoleni.

Nie podam szczegółów, by w razie sprawy sądowej móc się wszystkiego wyprzeć.

Nie zadam nawet pytania, czy taka sytuacja jest normalna, bo znam odpowiedź.

Bywają poważniejsze sprawy.

Ostatnio media ekscytują się „znalezionym” hitlerowskim pociągiem na Dolnym Śląsku zawierającym ponoć skarby niewyobrażalne.

Tak Bogiem a prawdą, pociągu nikt nie znalazł, jedynie dwóch panów twierdzi, że zna jego lokalizację (ale nie wiedzą czy ją wskażą, na razie głęboko myślą), za to szum jaki na tym tle powstał dawno przekroczył granice absurdu i wszedł na drogę nieomal międzynarodowego sporu o własność znaleziska. Portal jewish.co.uk pisze o „teraz zaginiony nazistowski pociąg wyładowany złotem i innymi kosztownościami najprawdopodobniej skradzionymi europejskim Żydom został znaleziony przez łowców skarbów w Polsce”

Czyż nie piękne? Nikt niczego nie znalazł, ale to nic ma już właściciela upominającego się o zwrot niczego.

Piszą o tym media duńskie, angielskie, amerykańskie i in. Brytyjski „The Telegraph” udziela nawet fachowych rad, jak ominąć pułapki, jakimi Niemcy zabezpieczyli pociąg ze skarbami. Chodzi przecież o bezpieczeństwo poszukiwaczy! Rewelacja!

Zanim dojdzie do pierwszego procesu sądowego o własność znaleziska, przypomnę: NIKT NICZEGO NIE ZNALAZŁ! Po prostu dwóch panów zagrało na wyobraźni i namiętnościach ludzkich, udzielając enigmatycznych wywiadów i tyle.

To jednak wystarczy, by zrozumieć co nieco ludzką naturę. Własność, nawet fatamorgany, potrafi z nas zrobić wspólników, przeciwników, ba – wrogów.

A potem tacy ludzie idą do parlamentu i stanowią prawo. No to jakie ono ma być?

Kiedy basista zespołu The Rolling Stones Bill Wyman opuścił zespół przechodząc na zasłużoną i wypracowaną emeryturę, zajął się tym, co interesowało go od dawna – archeologią.

Zrobił to w taki sposób, w jaki postąpiłby każdy normalny człowiek w kraju o względnie normalnym prawodawstwie. Zakupiwszy sprzęt poszukiwawczy z najwyższej półki (kto bogatemu zabroni?) zgłosił się do fachowców archeologów oferując im pomoc w poszukiwaniach. Znalazłszy zrozumienie i ucząc się przy okazji jest dziś cenionym amatorem i uznanym zbieraczem, którego miejscowi muzealnicy wychwalają pod niebiosa.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.