TK



J. Łukaszewski: Król Kazimierz i rosyjska ruletka

Akademia Krakowska| cenzus majątkowy| cenzus wykształcenia| elektorat| Jan Długosz| Kazimierz Wielki| Krzyżacy| wybory| Łokietek

włącz czytnik

Przyszło mi to do głowy w trakcie niedawnego wykładu o czasach Kazimierza Wielkiego, ponieważ wydało mi się słusznym i zbawiennym, by egzamin z tego tematu zdawał każdy kandydat chcący znaleźć się na jakiejkolwiek liście wyborczej.

I nie chodzi mi o wyklepanie na pamięć jakichkolwiek dat, choć niektórym politykom (jak np. panu Jońskiemu z SLD twierdzącemu, że powstanie warszawskie miało miejsce w 1989 roku) bardzo by się to przydało, ale o zrozumienie  tego, co to jest państwo i jak należy je dzień po dniu budować.

A do tego król Kazimierz nadaje się jak mało kto.

Jedyny pozostały przy życiu syn Łokietka jeszcze za życia ojca „ćwiczył” umiejętność rządzenia otrzymując co i rusz funkcje urzędnicze na kilka miesięcy – ot, tyle by wiedzieć na czym która funkcja polega i jakie ma zadania.

Wstąpiwszy na tron nie musiał więc uczyć się wszystkiego od podstaw. To dość istotne. Dziś mamy wielu kandydatów rasy celebryta, których partie wystawiają dlatego tylko, że mają znane twarze, bez żadnych politycznych kompetencji, że o doświadczeniu nie wspomnę.

Kazimierz otrzymał po ojcu projekt królestwa, bo Łokietek nawet nie zdążył zacząć go budować. Wywalczył w nieprawdopodobnie trudnych warunkach scalenie Polski, zlepił większość dzielnic politycznie bądź militarnie, na budowę jednolitego domu zabrakło mu już czasu.

Syn wiedząc jakie zadanie stoi przed nim, zabrał się do jego realizacji niezwykle metodycznie i mądrze. Wyznaczył kilka priorytetów i trzymał się ich do samego końca konsekwentnie, co potomni nagrodzili nadając mu (jako jedynemu polskiemu władcy) przydomek Wielki.

Na czym polegała wielkość Kazimierza?

Nie biegał z mieczem po okolicznych królestwach, nie miał na koncie Grunwaldów, ni Chocimiów – nic z tych rzeczy. Znając swą realną siłę, a raczej jej brak, odpuszczał nawet Krzyżakom (sprawa Pomorza) bo wiedział, że przede  wszystkim musi zapewnić krajowi bezpieczeństwo. W ciągu kilku zaledwie lat zapewnił je skomplikowanymi manewrami dyplomatycznymi, bez użycia armii, którą dopiero zaczął budować.

Przy tej budowie ujawniła się szalenie istotna cecha jego rządów. Kazimierz niczego nie robił „na dziś”, nie kierował się wyłącznie bieżącymi potrzebami. Kazimierz miał wizję państwa niezależną od nich.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.