TK



J. Łukaszewski: Wilki z lasu

Kółka Rolnicze| Królestwo Polskie| Natalis Sulerzyski| Niemcy| Pomorze| Powstanie Styczniowe| Prusy| Towarzystwo Pomocy Naukowej| Towarzytwo Demokratyczne Polskie| zabór pruski

włącz czytnik

Wprowadził nowe metody zarządzania, nowe metody upraw, nowe traktowanie pracowników, nie tolerował u nich kradzieży, lenistwa i kłamstwa, a o spełniających jego wymogi dbał jak ojciec rodzony sprowadzając np. znanych architektów dla przebudowanie chłopskich domów tak, by mniej narażone były na pożary itd.

Żyć nie umierać.

Wprawdzie sąsiadujący z jego posiadłościami Polacy zaczęli stronić od niego, ponieważ nie było w zwyczaju, by komuś gospodarstwo szło tak dobrze i wydawało się to być rzeczą wielce podejrzaną, za to na chłopów mógł liczyć.

Sytuacja zmieniła się poważnie, gdy za jego sugestią chłopi zagłosowali na wskazanego kandydata do sejmu pruskiego. Kandydat przeszedł, wszyscy wiedzieli dzięki komu, Sulerzyski zaczął być postrzegany jako osobistość wpływowa na polu polityki krajowej, a to nie mogło ujść uwadze władz pruskich.

Władz, z którymi Natalis żył jak dotąd w zgodzie, przestrzegał prawa, na którego znajomości nieraz zyskiwał, i któremu nie dawał na ogół powodów do narzekań.

Nie ma tak dobrze. Zaczęto mu się uważnie przyglądać i dostrzegać to nawet, czego on sam nie widział.

Kiedy po powstaniu listopadowym zaczęły się ucieczki z Królestwa na Pomorze przez granicę na Drwęcy okoliczni ziemianie u władz pruskich zyskali z automatu status podejrzanych. Ktoś w końcu tym uciekinierom pomagał. Wydawało się Prusakom, że profilaktyczne aresztowanie od czasu do czasu któregoś z polskich prominentów wystarczająco zastraszy resztę i po kłopocie. Nie robiono tego wprawdzie o 6:00 rano, ale pewnie tylko dlatego, iż tak wczesne wizyty uważano wówczas za barbarzyństwo, a nikt nie chce przecież być uznawany za barbarzyńcę. Nikt normalny. Na tej zasadzie aresztowano też Sulerzyskiego, który ze wspomnianą działalnością nie miał nic wspólnego.

Niczego mu nie udowodniono, wypuszczono, ale uraz pozostał.

Powtórzyło się to w roku 1846 gdy emisariusze Towarzystwa Demokratycznego Polskiego zaczęli docierać na Pomorze i próbować organizacji przyszłej powstańczej siatki.

Od razu powiedzmy, że z tą działalnością Sulerzyski również nie miał nic wspólnego. Mało tego – do manifestów wspomnianego Towarzystwa odnosił się z rezerwą, ponieważ socjalistą nie był, a tym mu one właśnie pachniały. Nie przeszkodziło to jednak w kolejnym aresztowaniu. Tym razem przesiedział ponad dwa miesiące w twierdzy grudziądzkiej.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.