TK



J. Łukaszewski: Wilki z lasu

Kółka Rolnicze| Królestwo Polskie| Natalis Sulerzyski| Niemcy| Pomorze| Powstanie Styczniowe| Prusy| Towarzystwo Pomocy Naukowej| Towarzytwo Demokratyczne Polskie| zabór pruski

włącz czytnik

Bez żadnego realnego powodu do wielu miast Pomorza wkroczyły oddziały wojska zastępując Rady Miejskie i „rządziły” przy pomocy rewizji i aresztowań.

Nikt i nigdy nie wskazał żadnego nawet pretekstu do takich działań. Ale skoro były, musiało tkwić w pruskich umysłach coś na kształt nieczystego sumienia, bo inaczej trudno takie zachowania wytłumaczyć.

Na chorobę psychiczną wygląda pruska podejrzliwość posunięta tak daleko, że znalezione w gabinecie geometry opisy pobliskich majątków wzięto za … plany mobilizacyjne polskiego wojska!

Prusacy stosowali też metodę plotkarską rozsiewając wśród ludności niemieckiej pogłoski o „polskim niebezpieczeństwie” i osiągając swój cel – dwie żyjące dotąd zgodnie narodowości zaczęły patrzeć na siebie krzywo. Plotka o Polakach czyhających za węgłem by zamordować niemieckich sąsiadów dziś może wydać się absurdalna. Wtedy odnosiła spodziewany skutek.

Człowiek zawsze łatwo dawał wiarę złym wieściom.

Sulerzyski brnął coraz dalej nie łudząc się już co do intencji Prusaków. I znowu aresztowanie pod zarzutem zdrady głównej, znów uwolnienie po ogłoszonej amnestii. Jednak jego postawa już się nie zmieniła. W przyszłości, w czasie powstania styczniowego był jednym z głównych organizatorów przerzutu ludzi i  broni do Królestwa.

Organizował Towarzystwo Pomocy Naukowej, dzięki któremu wykształcenie zdobyła masa młodzieży z biedniejszych domów, sam wybrany posłem na sejm, namawiał skutecznie chłopów do wybrania takimże posłem jednego z nich – chłopa Elminowskiego, organizował Towarzystwa Kredytowe, Kółka Rolnicze, brał udział we wszystkim co mogło pomóc Polakom w zmaganiach z pruską hegemonią.

A tak spokojnie się zapowiadał, prawda? Przypominam – jego młodzieńczym marzeniem było zostać pruskim urzędnikiem.

To opowieść, niepełna zresztą, o jednym tylko człowieku. Można bez obawy błędu założyć, że takich jak on było wielu. I coraz więcej.

Jest to jednak przede wszystkim opowieść o władzy. O władzy, która sama wiedząc, że ma nieczyste sumienie sądzi wszystkich po sobie, żyje w ciągłym strachu, a podejrzliwość wobec wszystkiego i wszystkich uważa za jedyną możliwą drogę postępowania. Nieważne, że nikt jej nie zagraża, ale przecież – mógłby zagrażać!

Skądś to znamy?

No tak, z PRL.

Jeszcze skądś?
Studio Opinii

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.