TK



Jury Konstytucyjne Emanuela Sieyèsa, czyli sędziowie w obronie narodu przed ludem

Emanuel Sieyès| Francja| jury konstytucyjne| Konstytucja Roku VIII| Ludwik XVI| Napoleon Bonaparte| Platon| Rewolucja francuska| Trybunał Konstytucyjny| żyrondyści

włącz czytnik

 

„Nie wystarczy mówić, że Konstytucja gwarantuje prawa obywatelskie i naturalne, trzeba by wiedziano w jaki sposób je gwarantuje. Jeśli nie chwycicie się skutecznych środków nic nie uchroni obywatela przeciwko naruszeniom ze strony legislatywy”. F. Buzot, 1791

 

W 1791 r. w trakcie debaty nad systemem gwarancji konstytucji w przygotowywanej, nowej ustawie zasadniczej Sieyès zgłosił po raz pierwszy swoją propozycję powołania specjalnego organu kontroli konstytucyjności. Warto dodać, że nie był pionierem samej idei kontroli konstytucyjności prawa. W trakcie debaty w parlamencie różni mówcy opowiadali się za koniecznością ustanowienia gwarancji konstytucji. Warto pamiętać, że mówimy o parlamencie stojącym na stanowisku suwerenności ludu, prymatu ustawy jako wyrazu woli ludowego suwerena oraz wyznającego kult praw człowieka w ich bardzo postępowej postaci. Wielu mówców popierało stworzenie systemu gwarancji konstytucji – Zgromadzenia Rewizyjnego (zmodyfikowany pomysł Le Chapeliera), które regularnie sprawdzałoby stan realizacji podziału władzy, czy Trybunału Cenzorów, który miałby badać zarówno zgodność aktów parlamentu, jak i działalności organów państwa z zasadami konstytucji. Mniej może dziwić wypowiedź jednego z przywódców raczej umiarkowanego stronnictwa żyrondystów, François Buzota, który stwierdził w 1791 r., że: „Nie wystarczy mówić, że Konstytucja gwarantuje prawa obywatelskie i naturalne, trzeba by wiedziano w jaki sposób je gwarantuje. Jeśli nie chwycicie się skutecznych środków nic nie uchroni obywatela przeciwko naruszeniom ze strony legislatywy”. Jednak nawet Robespierre opowiadał się za „jakimś hamulcem”, aby nie pozwolić ustawodawcy na bezkarne ciemiężenie ludu. Mówiąc o „jury” Robespierre miał na myśli organ uprawniony do badania działalności (i skazywania) osób, a nie kontrolowania aktów prawnych, nie mówiąc o możliwości ich uchylania. Kiedy dyskusja objęła temat oceny działalności samych deputowanych i poruszono problem pociągania ich do odpowiedzialności – temat nagle stracił na atrakcyjności. Zwracano uwagę na niestosowność,  a nawet „śmieszność” powoływania ciała ponad legislatywą, które miałoby prawo do zmiany decyzji reprezentanta suwerennego ludu. Temat zamarł w 1793 r.
W 1795 r. Sieyès ponownie odwołał się do problemu kontroli konstytucyjności prawa tworzonego przez parlament i przedstawił spójną i stosunkowo konkretną propozycję ustanowienia specjalnego, pozaparlamentarnego ciała mającego uprawnienia nie tylko do oceny, ale także uchylania przepisów i całych aktów niezgodnych z konstytucją, po ich wejściu w życie. Był to element całościowego projektu konstytucji, z którego największe zainteresowanie i dyskusję wzbudziła właśnie propozycja powołania „jurie constitutionnaire„. W pierwszej redakcji jego skład miał wynosić 3/20 liczby parlamentarzystów. Miało badać i orzekać skargi „w przedmiocie pogwałcenia Konstytucji, wniesionych przeciwko dekretom legislatywy”. Autor uzasadniał swoją propozycję tym, że nie powinno się żadnej klasie przedstawicieli przekraczać granic ich upoważnienia. Na pytanie o to jak jego propozycja ma się do „nieograniczonych pełnomocnictw parlamentu” – Sieyès odpowiadał: „nieograniczone pełnomocnictwa są monstrami w polityce i wielką pomyłką ze strony narodu francuskiego”. „Jeżeli chcecie zabezpieczyć Konstytucję, stworzyć zbawczy hamulec, który utrzymywałby wszelkie przedstawicielskie działanie w granicach specjalnego upoważnienia, ustanówcie »jurie constitutionnaire«”. Wszechwładne ciało ustawodawcze przerodzi się bowiem w tyrana. Sieyès nie był odosobniony w tej opinii. Thomas Jefferson, który w latach 1784-1789 pełnił funkcję amerykańskiego ambasadora we Francji, miał później stwierdzić: „koncentracja władzy w tych samych rękach jest dokładnie istotą  rządów despotycznych. Nie jest żadnym złagodzeniem tego, że władza należy do wielu, a nie do jednego. 173 despotów z pewnością może tak samo gnębić obywateli jak tylko jeden”. Jak lapidarnie stwierdził przed wojną dr M. Starzewski, Sieyes był wyznawcą zasady, że „Wszelka władza wykonywana w państwie, a więc także i władza ustawodawcza, zawdzięcza swe uprawnienia wyłącznie konstytucji, która jest zbiorem pełnomocnictw specjalnych i ograniczonych dla poszczególnych organów, nie mogących wychodzić legalnie poza te szranki. […] Sieyès stawiał sprawę jasno na terenie ściśle prawniczym”.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.