TK
Koniec ery hejterów?
debata publiczna| forum internetowe| hejterzy| NSA| tabloidyzacja mediów
włącz czytnikDla przykładu można podać choćby ostatnią słynną historię łotewskiego portalu Ask.fm. Jak wskazuje nazwa, witryna ta służy do zadawania pytań. Użytkownik tworzy profil, a następnie zaprasza do niego zarówno przyjaciół, jak i nieznajomych. Pytać można anonimowo i oczywiście prawie każdy korzysta z tej możliwości. Podobno ta wirtualna zabawa wciągnęła już 60 milionów osób ze 150 krajów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Brazylii, Rosji, Niemiec, Francji, Turcji i Polski. Aż połowa z użytkowników jest niepełnoletnia. Jak się można domyślić, pojawiały się na nim nie tylko niewinne pytania.
Przekonała się o tym 14-letnia Hannah Smith z brytyjskiego Lutterworth, którą użytkownicy nazwali m.in. „krową” i „głupią dziwką”. Niektórzy wprost zachęcali ją do samobójstwa: „Zrób nam wszystkim przysługę i zabij się”, „Gdybyś się zabiła, nikogo by to nie obchodziło”. Na początku roku dziewczyna powiesiła się w swoim pokoju.
Przy takich historiach działania polskich „hejterów” wydają się tylko niewinnymi zabawami. To, że w polskim internecie nie jest aż tak źle, wcale nie powinno skłaniać nas do samozadowolenia. Trzeba zachować dystans w ocenie rodzimej sytuacji, a przy okazji nie gloryfikować rzeczywistości zagranicznej. Ta ostatnia, jak widać, bywa o wiele bardziej brutalna niż polska.
Zresztą nie do końca rozumiem zaskoczenie, jakie zwykle budzą treści umieszczone w sieci. W mojej ocenie wydają się one – ze względu na swoją „jakość” – interesujące. To one bowiem w pewnym stopniu stanowią obraz społeczeństwa, które pod płaszczem anonimowości pokazuje prawdziwą twarz.
Czy to tylko polska specyfika? Nie do końca. Przywołany wcześniej przykład pokazuje to dobitnie. Anonimowość zachęca do swobody zachowania czy wypowiedzi na całym świecie. Czy to źle? Tu trzeba sobie powiedzieć uczciwie, że nierzadko dobrze. Czasami anonimowość może stanowić gwarancję swobody wypowiedzi. Czy powinno się ją zatem bezwzględnie gwarantować? Tak aby uchronić szczerych krytyków przed ewentualnymi niedogodnościami ze strony osób krytykowanych? A może należy pozwolić na udostępnianie danych personalnych? Może wręcz nakazać podpisywanie się pod danym komentarzem, opinią, przez każdego, kto tylko zechce zabrać głos w dyskusji?
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Zwodnicze uroki pokusy karania hate speech
Głupota, Internet i demokracja
Autora wpisu w sieci poznamy także w procesie cywilnym
Prześladowcy w Internecie nie mogą czuć się bezpiecznie
ETPC: czy wolno znieważyć blogera?
"Polityka" w walce z hejtem zaostrza moderację
Hejterzy mogą mieć problem ze znalezieniem pracy
Sąd o wydaniu prokuraturze danych internautów: najpierw trzeba stwierdzić, że wpisy są zniesławiające
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.