TK



Koniec ery hejterów?

debata publiczna| forum internetowe| hejterzy| NSA| tabloidyzacja mediów

włącz czytnik

Po tej sprawie wiemy na sto procent, że dziś podmiot administrujący danymi może udostępnić podmiotowi prywatnemu dane autorów obraźliwych wpisów. Może, ale nie musi. Z orzeczenia NSA wynika, że możliwe jest stosowanie mniej restrykcyjnej ustawy niż ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Czyli właśnie ustawy o ochronie danych osobowych. A to z kolei oznacza, że zgodnie z art. 23 tejże ustawy możliwym jest przetwarzanie danych, w tym ich udostępnianie, ale pod pewnymi warunkami.

Otóż podmiot żądający nie wystarczy, że powie „chcę!”. Musi swoje stanowisko uzasadnić. Wedle ustawy muszą być to „prawnie usprawiedliwione cele”. Gdyby strona, od której żądamy danych, powiedziała „nie”, to pozostaje nam odwołanie się do GIODO i jego decyzja.

I tu pojawia się najistotniejszy fragment orzeczenia NSA. Od oceny GIODO wiele zależy. GIODO nie powinien tego robić automatycznie. Nigdzie NSA nie powiedział, że w omawianej sprawie i jej podobnych należy stosować tylko przepisy ustawy o ochronie danych osobowych i udostępniać dane „hejterów”. A takie przekłamanie wkradło się do relacji znacznej części mediów. NSA orzekł, że i jedna, i druga ustawa może mieć zastosowanie. Zależy to od sytuacji. Zatem mogą zdarzyć się i takie sytuacje, w których dane hejterów nie zostaną udostępnione.

Podejmując decyzję, GIODO musi ocenić, które dobra chronione przez prawo są ważniejsze – dane osobowe internautów czy interes firmy. Wydaje się, że podkreślenia wymaga właśnie ten fakt. To GIODO ma rozstrzygać w każdej sprawie indywidualnie. Powtórzę, NSA wcale nie przyznał wprost racji tym, którzy chcą „z automatu” dostać dane internautów. Sąd powiedział jedynie, że każdorazowo zasadność żądania danych powinna być oceniana czy to przez dysponenta danych, czy ewentualnie – gdy strony nie dojdą do porozumienia – przez GIODO. Jego zaś decyzję można oczywiście skarżyć do sądu.

Dobrze, że radykalizm internetowych komentarzy w sprawie orzeczenia NSA nie przekłada się na jego rzeczywiste kompromisowe brzmienie. Zabawne jest to, że orzeczenie, które dotyczy wzrostu radykalizacji wypowiedzi w sieci, samo padło tego radykalizmu ofiarą.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.