TK



Leszek Szaruga: Ciemny lud i mandaryni

debata publiczna| Der Spiegel| Leszek Szaruga| Mariusz Janicki| media| polityka| tabloidyzacja mediów| Tygodnik Powszechny

włącz czytnik

Z agory do Coloseum

W zakończeniu artykułu Janickiego czytamy:

„Wyczuwalny jest (…) przełomowy czas w walce z tabloidową świadomością i nadzieja, że jeszcze nie wszystko przepadło. Zwłaszcza że tabloidyzacja życia ma bardzo głębokie skutki społeczne i polityczne. Rozbawiona, rezygnująca z „nudy” publiczność staje się słabym ogniwem demokratycznego systemu. Coraz mniejsza grupa ludzi rozumiejących mechanizmy władzy i finansów rządzi coraz większą grupą, która go nie rozumie i rozumieć nie chce. Obywatele przenoszą się z agory, publicznego forum, do pobliskiego Koloseum, gdzie trwają igrzyska (…). Ale na forum pozostali jednak ci, którzy mają władzę, mandaryni, kurcząca się elita, która dobrze wie, że polityka to nie prymitywne show dla ludu, a informacja to nie rozrywkowa infotainment. Odradza się coś na kształt cezaryzmu, a sznurki, za które pociągają nowi cezarowie, są coraz mniej widoczne dla zajętej życiem gwiazd (i gladiatorów) widowni. Jeśli kiedyś zrealizuje się wreszcie teoria spiskowa o małej, tajemniczej grupce ludzi, którzy decydują o losach świata, to nie dlatego, że zagarnęli oni podstępnie władzę. Ale dlatego, że ta władza i kontrola nad nią została porzucona przez obywateli, którzy poszli oglądać telewizję śniadaniową”.

Czwarta władza“ – uzurpatorów

Ale dodać do tego należy, że spora część dziennikarzy zaczęła grać role dotąd przewidziane dla prokuratorów, sędziów, ideologów czy wreszcie samych polityków. Słynny termin „czwarta władza” dawno już zmienił swoje znaczenie – i tym wyraźniej widać, iż władza ta często staje władzą uzurpatorów, besserwisserów, aroganckich i agresywnych, nie liczących się ani z partnerami, ani z odbiorcami kreatorów własnych światów, w których oni sami chcą odgrywać główne role. Znana dziennikarka, która prowadząc wywiad z wybitnym ekonomistą wie wszystko od niego lepiej i przerywa mu wypowiedź w pół słowa, by zadać kolejne pytanie, na które natychmiast sama odpowiada i nie zważając na protesty rozmówcy zmienia temat, by za minutę uciąć ten „wywiad” zdecydowanym „Musimy kończyć”, bo pora, rzecz jasna, na nadawanie reklam – oto typowa scenka telewizyjna.
Taki świat mediów obserwuje Paulina Wilk w artykule „Rzeczpospolita dezinformacji” opublikowanym w „Tygodniku Powszechnym” (nr 42/2012): „Dziennikarze, zapatrzeni w swoje racje, coraz słabiej rozumieją otaczającą ich rzeczywistość. Coraz rzadziej ją dostrzegają, czego dowodem jest choćby zanikanie tematyki międzynarodowej. (…) Mapa świata jest pełna dziur – Kuba pojawia się, gdy leci tam papież; Jemen, gdy trzeba odwrócić uwagę od spraw gospodarczych; a Indie, gdy w zamachu ginę Europejczycy. Polscy dziennikarze prezentuuą coraz węższe horyzonty, żyją historiami, do których im najbliżej: aferami politycznymi, mrocznymi przepowiedniami gospodarczymi, medialnymi sporami. Jedynym punktem odniesienia jest dla nich bezpośrednia konkurencja, a nie renomowane redakcje zagraniczne. Zbyt zajęci sobą, przyćmiewają prawdziwie fascynujący świat. (…) W medialnym salonie wszyscy mówią naraz. Mnożą się programy publicystyczne, dyskusje o poranku, cykle wywiadów. Nieustannie słychać gwar i można pomyśleć, że z tylu wypowiedzi musi narodzić się debata, że tak realizuje się demokratyczna idea wolności słowa i lada moment przyniesie ważne odpowiedzi. W rzeczywistości jest odwrotnie – nie dochodzi do dialogu, a do coraz głębszych podziałów niszczących szanse na debatę publiczną. Nie sposób jej prowadzić bez udziału mediów, one jednak nie są nią zainteresowane. Zależy im na polaryzowaniu odbiorców, na przyciąganiu ich bulwersującymi okładkami, prowokującymi hasłami, na straszeniu i wskazywaniu przeciwników”.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.