TK



Litwa: nazwiska to sprawa gramatyki, nie polityki

język litewski| Litwa| pisownia nazwisk| Soleczniki| Wilno

włącz czytnik

Bądźmy szczerzy, problem z nazwami własnymi to nie sprawa „Solecznik”. To kwestia, dotycząca Kłajpedy, Władysławowa (Kudirkos Naumestis), może Wilna. W przypadku tych i innych miast „poprawną” byłaby nazwa niemiecka, rosyjska, francuska. Ale na początek udałoby się ograniczyć do nazw polskich – taki mamy dyskurs w chwili obecnej. Czyżby Rzeczpospolita Polska tego się domaga? Tak naprawdę apel dotyczy interesów mniejszości narodowych. Ale w tym regionie Europy jest Polska, kraj, na rubieży którego mieszkają przedstawiciele różnych narodów – tam może i można byłoby zapisywać nazwy w oryginalnej pisowni (zaczynając od Suwałk, Puńska – to nie są nazwy polskie). Czy sami sobie chcemy udowodnić, że „Soleczniki” to „oryginalna” nazwa własna?! Uwzględniając prognozy polityczne i planowane działania do końca tej kadencji można wnioskować, że Litwa uzna wszystkie okupacje i rozbiory oraz każe zmienić topografię wszystkich map, bo kraju, nazywanego dziś „Litwą” nie będzie.

Nudzi już pojawiająca się od czasu do czasu krytyka hymnu, flagi litewskiej, czy nawet nazwy naszego kraju. Ale teraz wątpliwość sieją nawet służby państwowe. Uwaga prezydent, że w imieniu państwa przemawiać może tylko wybrana instytucja bądź osoba, ma szerszy kontekst. Do magicznego cylindra można schować tyle spraw, które można obrócić w problem natury międzynarodowej, że próbując je rozwiązać jedną ustawą zapominamy, do kogo ten dyplomatyczny cylinder należy. Myślę, że propozycja „ruszenia” nazw geograficznych powinna być oceniana w kontekście przysięgi na wierność państwu.

Warto jeszcze dodać, że język, historia, tradycje – to są rzeczy w polityce litewskiej mało istotne. Językoznawcom się mówi, że przeszkadzają w robieniu interesów. Tylko nie wiadomo, w jaki sposób, bo językoznawca nie ma mocy, żeby zmienić język – robią to wszyscy jego użytkownicy. Historykom odpowiada się inaczej: „wy jesteście romantykami, a my – realistami”, przy czym rzeczywistość to to, czego historycy „nie zauważają”. Z kolei o tradycjach i symbolach można nawet anegdoty opowiadać. Razu pewnego, w parlamencie pracownicy protokołu dyplomatycznego zauważyli obok naszej trójkolorowej historyczną flagę Litwy. I kazali schować do szafy, bo jeszcze by „ktoś coś źle zrozumiał”.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.