TK



Polityka bardziej społeczna

diagnoza społeczna| Jacek Kuroń| Janusz Czapiński| Karol Modzelewski| Leszek Balcerowicz| MPiPS| NIK| państwo socjalne| polityka rodzinna| polityka społeczna| Ryszard Bugaj| Stanisława Golinowska

włącz czytnik
Polityka bardziej społeczna

Polityka rodzinna określana jako wizytówka ustępującego rządu, PIS-owskie zapowiedzi 500 zł dla każdego dziecka i prześciganie się innych partii w obietnicach socjalnych wprowadziły do debaty publicznej od dawna tam nieobecną politykę społeczną[1].

Powróciły pytania o granice opiekuńczości państwa w warunkach gospodarki rynkowej, o wzajemne relacje polityki społecznej i ekonomicznej. Ciągła ich aktualność i pojawiające się w związku z tym dylematy wiszą nad nami od ćwierćwiecza jak przysłowiowy miecz Damoklesa.

Przesłanie ojców założycieli

Nad tymi problemami debatowano ponad 20 lat temu na jednej z najciekawszych (do dziś) konferencji pt. Polityka społeczna – efekt, czy siła sprawcza rozwoju kraju?[2] Leszek Balcerowicz przekonywał, że rozwiązania w zakresie polityki społecznej nie powinny być sprzeczne z warunkiem szybkiego rozwoju gospodarki. Przyjęcie tego kryterium oznacza m.in. konieczność obniżenia relacji wydatków (i podatków) do dochodu narodowego – dowodził. Trzeba pamiętać, że Polska, podobnie jak i większość innych krajów postsocjalistycznych, odziedziczyła obciążenia dużo większe, niż kraje kapitalistyczne o podobnym poziomie rozwoju (…) A jednym ze skutków wydatków socjalnych, które przekraczają pewien krytyczny punkt, jest obniżenie tempa wzrostu gospodarczego i generowanie wzrostu bezrobocia.

Ryszard Bugaj miał inny punkt widzenia. Jego zdaniem: polityka społeczna nie może być odbiciem (reakcją) na politykę ekonomiczną (…) nie może być po prostu naprawianiem krzywd powodowanych przez politykę ekonomiczną. Musi ona być aktywna nie tylko w sensie antycypacji zagrożeń, promowania pewnych wzorców zachowań i kształtowania instytucji, ale przede wszystkim modyfikowania polityki ekonomicznej (…) Nie ma  żadnych rozsądnych powodów, by w ramach zintegrowanej polityki państwa miejsce polityki ekonomicznej określone było jako nadrzędne.

Na pytanie czy polityka społeczna jest efektem, czy też siłą sprawczą rozwoju skłonny byłbym odpowiedzieć, że jest jego sterem – mówił Karol Modzelewski, ikona polskiej opozycji demokratycznej i niekwestionowany od lat autorytet. Mam na myśli tę okoliczność, że istnieją różne modele rozwoju gospodarczego, a każdy z nich i każda strategia rozwojowa opiera się na wyborze jakiejś hierarchii wartości i związanego z nią systemu preferencji ekonomicznych, które w efekcie są przecież preferencjami społecznymi.

Jacek Kuroń przyznał racje Modzelewskiemu. Mówił, że zarówno dla określenia wizji ładu docelowego, jak i opracowania sposobów jego realizacji, niezbędne jest odwoływanie się do systemu wartości, a także różnych interesów grupowych. A przedstawiając swój program Rzeczpospolita dla każdego powiedział (…) Z danych wynika to, co widać gołym okiem: społeczeństwo raczej nie ufa politykom. Politycy to władza publiczna, zaś państwo, w którym obywatele nie ufają władzy, musi ulec rozkładowi… Właśnie taką sytuację uważam za prawdziwie poważne zagrożenie dla kraju… I dalej: (…) W tej chwili obowiązkiem polityków jest praca nad programami społecznymi, które pozwolą ustabilizować sytuację polityczną i skutecznie realizować programy gospodarcze, to znaczy rozwiązać podstawowe problemy ludzi.

Poprzednia 1234 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.