TK



Prof. Leokadia Oręziak: „Nie” dla OFE

demografia| emisja obligacji| giełda| kurs akcji| Leokadia Oręziak| OFE| składka emerytalna| system emerytalny| ZUS

włącz czytnik

Skąd ta różnica?

Przyjmując składki, OFE od razu pobierają opłatę. Tak naprawdę za nic. Do 2004 roku sięgała ona aż 10 proc. środków, do 2011 roku 7 proc., a teraz 3,5 proc. Co więcej, pieniądze zgromadzone na rachunkach w OFE są podstawą do naliczania prowizji za zarządzanie. Jeśli ktoś wchodzi na rynek pracy w wieku 18 lat i przechodzi na emeryturę w wieku 67 lat, to takie prowizje są pobierane co miesiąc przez pół wieku. Podobne sytuacje są niezwykle atrakcyjne dla każdej firmy prywatnej. Zwłaszcza gdy zyski można czerpać bez żadnego wysiłku.

Fundusze pobierają opłaty i prowizje, ale czy nie osiągają też dla emerytów zysków z inwestowania zgromadzonych środków?

OFE zarabiają głównie na oprocentowaniu obligacji skarbowych. Przez długi czas stanowiły one nawet dwie trzecie ich całego portfela. Jeśli sięgniemy pamięcią do minionych lat, aż do 1999 roku, okaże się, że oprocentowanie polskich obligacji było wysokie. Zyski, jakimi szczycą się OFE, łączą się głównie z odsetkami obciążającymi Polskę.

Tu można jednak spytać, czy warto utrzymywać system, w którym OFE tym więcej zarabiają dla polskiego emeryta, im nasze obligacje są wyżej oprocentowane? Bo zależność na rynkach finansowych występuje taka, że oprocentowanie obligacji skarbowych jest tym wyższe, im kondycja budżetu gorsza. W istocie mechanizm ten wynagradza zagraniczne koncerny za problemy finansowe Polski. Jak można bronić takiego rozwiązania?

Równie bezsensowne jest to, że dziś państwo część zbieranej składki emerytalnej przekazuje prywatnym funduszom i w efekcie nie ma z czego wypłacać emerytur. Emituje zatem obligacje, które potem kupują OFE. Innymi słowy, państwo oddaje funduszom swoje pieniądze, które za chwilę pożycza od nich na procent. W międzyczasie od pobranych składek OFE potrącają sobie opłaty i prowizje, a państwo musi ponosić dodatkowe koszty związane z odsetkami od obligacji.

Wielu ekspertów wskazuje, że zapisy emerytalne na kontach w ZUS też są długiem. Państwo obiecuje obywatelom, że odda im kiedyś zebrane od nich składki w formie emerytur. Różnica polega na tym, że zobowiązania w ZUS-ie nie są wykazywane w statystykach zadłużenia państwa, podczas gdy wartość obligacji w portfelach OFE ujawnia skalę zobowiązań wobec emerytów.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze


Marek Wichrowski | 29-04-13 07:08
Tak. Od początku to wiedziałem, dlatego nie zapisałem się do OFE. Dosłownie - pieniądze lepiej gromadzić nawet pod materacem ;-), niż im oddawać. OFE to darmozjady.

Kazimierz | 30-04-13 22:38
Zawsze ciekawiło mnie, jak potraktować konstytucyjność prawa, zmuszającego obywatela do lokowania pieniędzy w prywatnej instytucji finansowej. Bo, jak mówią Francuzi, to nie jest tres catholique.