TK



Rasmus Nielsen: Polityczne 24 godziny

demokracja| facebook| informacja| Internet| media| media społecznościowe| Rasmus Kleis Nielsen| twitter

włącz czytnik

Niemieckie partie polityczne starały się jednak przede wszystkim zaangażować wyborców w swoje działania i podnieść poziom obywatelskiej partycypacji. Czy tak właśnie będzie wyglądała polityka przyszłości?

Kluczem do zrozumienia procesów zachodzących online jest obserwacja politycznej codzienności. Nowoczesne technologie mogą oczywiście przyczyniać się do polaryzacji debaty. Jednak rozwarstwienie to jest spowodowane również przez tradycyjne media i same partie polityczne.

Podobnie jest z obywatelskim zaangażowaniem. Są kraje, w których jest ono zakorzenione w tradycji. Obywatele chcą działać i mieć wpływ na politykę. Internet zaś tylko im to zaangażowanie ułatwia. Podstawą jest jednak niezmiennie potrzeba aktywności lub niezadowolenie za status quo. Tak było chociażby w Grecji, Hiszpanii czy obecnie na Ukrainie. W krajach, gdzie wyborcy mają dużo mniej powodów do niezadowolenia, coraz częściej Internet staje się nie narzędziem buntu, lecz przede wszystkim organizacji tradycyjnej polityki i jej struktur.

Polityczna codzienność to jednak nie tylko politycy i wyborcy, lecz także dziennikarze. Przyłącza się pan do głosów wieszczących upadek tego zawodu?

Absolutnie nie. Dziennikarstwo nie jest skazane na klęskę, jak przepowiadają niektórzy. Wręcz przeciwnie, nadal będzie odgrywało istotną rolę w komunikacji politycznej. Coraz częściej jednak media będą musiały borykać się z tradycyjnymi wyzwaniami biznesowymi: coraz mniejsza liczba czytelników przełoży się na ilość reklam i zatrudnianych dziennikarzy. Ci zaś będą musieli wykonywać taką samą pracę przy dużo mniejszych zasobach.

W efekcie pojawią się dysproporcje. Z jednej strony tradycyjne organizacje mediowe będą dysponowały coraz mniejszą ilością środków i działały pod większą presją; partie polityczne zaś szukały coraz to nowych sposobów, by komunikować się ze swoimi wyborcami. Tym samym rola mediów zmaleje. Jednak w przypadku polityków czy ugrupowań, którzy nie zbudują własnej marki w sieci, to właśnie dziennikarze będą najważniejszymi pośrednikami w kontaktach z wyborcami.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.