TK
Słownik obcego języka
George Orwell| język PRL| nowomowa| Prawo i Sprawiedliwość| PZPR| socjalizm demokratyczny| sprawiedliwość społeczna| Victor Klemperer
włącz czytnikTo jednak nic. Wśród epitetów nietrudno się poruszać. Groźniejsze są zmiany definicji pojęć. Na przykład „prawicowy” oznacza obecnie osobę związaną z Prawem i Sprawiedliwością. Może ona mieć lewicowe poglądy na gospodarkę, tzw. wrażliwość solidarnościową (także fałsz!). Wystarczy, że ma prawicowe spojrzenie na aborcję. „Konserwatysta” nie jest eleganckim intelektualistą zaniepokojonym nowoczesnością, pędzącą bez odwoływania się do wartości przeszłości. Jest kimś, kto notorycznie mija się prawdą, nie gardzi pomówieniem i insynuacją. W skład „cywilizacji śmierci” nie wchodzą bynajmniej zwolennicy kary śmierci. „Prawo naturalne” ma więcej wspólnego ze światopoglądem i religią niż z biologią.
Kolejne słowo, które stało się – jakoś tak niepostrzeżenie – zakłamane to „niezależność”. Zmieniło sens w jakiś przedziwny sposób. „Niezależny” stał się dziennikarz, jak najbardziej zależny nie tylko do swego wydawcy, ale i od ideologii grupy, z którą się utożsamia, co więcej, będący wręcz zakładnikiem jednej partii i haseł, które wygłasza jej szef. Od czego jest niezależny?
Niezależnymi nazywają się media, które grupują tylko „swoich”, zgodnie postrzegających zagrożenia ze strony „innych” i w wyłącznie tych kategoriach widzących i pokazujących świat. Od czego są niezależne te media? Na pewno nie od bezczelności.
Wreszcie ostatnio dowiedzieliśmy się, że istnieją „niezależni” naukowcy. (Swoją drogą, chętnie bym bliżej się przyjrzała ich karierom naukowym, dokonaniom, doktoratom i habilitacjom). W jedności siła. Wczoraj było kilku, ostatnio już stu, ilu będzie pojutrze tych wyznawców „naukowego spojrzenia na świat”?. Nic to, że zabierają głos nie w dziedzinach, na których się znają. Że mają ambicje bardziej być sumieniem niż mózgiem swoich czasów. Dziwię się jednemu. Jak rektorzy uczelni przełykają taką niezależność? I od czego to jest niezależność?
Wszystko to już było
Może dlatego tak łatwo wraca, że było tak niedawno? Wraca jako farsa. Język obnaża dążenie do zmonopolizowania rzeczywistości i zestrojenia jej z jedyną słuszną sprawą. Jak to się dzieje? Odpowiedzi poszukam w gorzkich słowach ze stycznia roku 1831. Ich autorem był Maurycy Mochnacki:
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.