TK



Tonący brzydko się chwyta

Ministerstwo Sprawiedliwości| podsekretarz stanu| przeniesienie sędziego| Sąd Najwyższy| SN| Trybunał Konstytucyjny| wydział zamiejscowy

włącz czytnik
Tonący brzydko się chwyta
Ministerstwo Sorawiedliwości. Foto: ms.gov.pl

8 października 2013 r. opublikowane zostało uzasadnienie do orzeczenia Sądu Najwyższego z dnia 17 lipca 2013 r. (sygn. akt III CZP 46/13). Efekt przypominał wybuch bomby atomowej, bo okazało się, że Sąd Najwyższy zakwestionował skuteczność wszystkich decyzji o przeniesieniu sędziów z sądów ze zlikwidowanych w trakcie ostatniej "reformy" do sądów, które je przejęły. Orzekł bowiem, że takie decyzje muszą być podpisane osobiście przez Ministra Sprawiedliwości, podczas gdy wszystkie zostały podpisane w jego zastępstwie przez podsekretarzy stanu. A to oznacza, że wszystkie wyroki wydane od początku roku przez sędziów orzekających w wydziałach zamiejscowych utworzonych w miejsce zlikwidowanych sądów mogą zostać uznane za nieważne, a procesy, które się w nich toczyły mogą wymagać powtórzenia. Pięciuset sędziów, dziesiątki, albo i setki tysięcy spraw i tyle samo zainteresowanych obywateli, którzy nie mogą być pewni, czy wyroki i postanowienia jakie wydano w ich sprawach są w ogóle ważne. A to wszystko dlatego, że minister zamiast osobiście podpisać decyzje kazał to zrobić swoim podwładnym.

Gdy wydało się, że zaniedbania urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości doprowadziły do potencjalnej zapaści sądownictwa przystąpiono do działań mających na celu ochronę tylnych części ciała osób najbardziej winnych całego zamieszania. Zaczęto od ogłoszenia, że to jest tylko uchwała w konkretnej, jednostkowej sprawie, i ona nie wiąże innych sądów. Prawda. Nie wiąże. Sędziowie mają prawo orzekać inaczej niż orzekł Sąd Najwyższy, bo to jest element niezawisłości przy orzekaniu. Czasy wydawanych przez Sąd Najwyższy wiążących wytycznych dla wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej  zaliczane są do czasów słusznie minionych. Jednakże bagatelizowanie z tego powodu uchwały składu 7 sędziów Sądu Najwyższego jest po prostu nieprzyzwoite, bo zakłada, że sądy orzekające w podobnych sprawach (a "podobne" są tu wszystkie sprawy wszystkich sędziów ze zlikwidowanych sądów, w których orzekali oni od początku 2013 r.) gremialnie zignorują stanowisko Sądu Najwyższego i argumenty zawarte w jego uzasadnieniu i uznają, że przeniesienie podpisane przez podsekretarza jest ważne. Choć można zrozumieć skąd wzięło się to przekonanie...zgodnie z medialnymi zapowiedziami do sądów poszły z Ministerstwa faksy zawierające podobno stwierdzenie, iż zdaniem Ministerstwa nic się nie stało i żądające udzielenia informacji, czy sędziowie przeniesieni przez podsekretarzy wstrzymują się od orzekania. I oczywiście nie stanowi to próby nacisku, w żadnym wypadku, chodzi tu tylko o uzyskanie obiektywnych informacji.

Poprzednia 123 Następna

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.