TK
Walki o ziemię na Węgrzech
Budapeszt| Fidesz| József Ángyán| Viktor Orbán| węgierskie rolnictwo| Węgry
włącz czytnikKorespondencja z Węgier dla Studia Opinii
Mówią o naszych narodach bratanki, lecz prawda jest taka, że znamy się już wyłącznie z wyblakłej fotografii sprzed ponad 20 lat. Oba państwa są w Unii i NATO, jednak drogi Polski i Węgier tylko z pozoru prowadzą w jednym kierunku. Przed tygodniem w prasie europejskiej ukazało się doniesienie uprzedzające, że Komisja Europejska nosi się z zamiarem zaostrzenia zasad przyjmowania nowych członków do Unii. Powodem jest złamanie reguł rządów prawa do czego, w opinii Komisji, doszło właśnie na Węgrzech i w Rumunii. W myśl nowych zasad przyszli kandydaci do członkostwa w UE mieliby doprowadzić do sytuacji, że zmiany dostosowujące zbiór praw danego państwa do standardów i wymagań egzekwowanych przez Unię byłyby tak zakotwiczone, że niemal nieodwracalne.
Komisja Europejska twierdzi, że działania podejmowane przez polityków na Węgrzech i w Rumunii usprawiedliwiają osąd, że demokracja i rządy prawa są w tych krajach zagrożone. My tu w Polsce mało o tym wiemy. Paradoksalnie, nieco więcej informacji dociera do nas dopiero wtedy gdy z hołdem dla Viktora Orbana wybiera się wielka delegacja pod patronatem Jarosława Kaczyńskiego. Autokary i pociągi z Polski do Budapesztu wyruszą znowu za tydzień, by 23 października, w święto narodowe bratanków wesprzeć sprzymierzeńców ideowych z Fideszu, autorów bezeceństw tak mocno irytujących Brukselę.
Bruksela ma na pieńku z Budapesztem np. o próby złamania niezależności banku centralnego i niezawisłości sędziów. Ale dzieje się znacznie więcej. Nie wiemy na przykład, że na Węgrzech obowiązują podatki od posiadania psów. Żadne wielkie halo, lecz tylko wtedy, jeśli nie doczytać, że podatku tego nie ściąga się od właścicieli psów ras węgierskich. Dla Orbana to oczywiste, że psy węgierskie są słuszniejsze od niemieckich owczarków, ruskich chartów i polskich kundli, więc trzeba je popierać, także stosownymi przepisami prawa.
Mało nas to obchodzi, bo nie wiemy co się dzieje nad Dunajem, czy też dlatego, że w ogóle nie widzimy nic poza czubkiem własnego nosa. Poprosiłem dziennikarza, przyjaciela z lat studiów w Warszawie – Zsolta Zsebesi, żeby napisał od czasu do czasu do Studia Opinii co się u nich dzieje. Na początek historia o ponownym podziale węgierskiej ziemi. Nie chodzi o rozbiór kraju, a tylko o grabież gruntów, ale też jest ciekawie.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Brak art. powiąznych.
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.