Debaty



Czas na polsko – polski kompromis

3 Rzeczypospolita| demokracja| dyplomacja| kompromis| NATO| negocjacje| Niemcy| Platforma Obywatelska| polityka zagraniczna| Prawo i Sprawiedliwość| Rosja| traktat lizboński| Unia Europejska

włącz czytnik

Co robić?

Pierwszą okazją do budowania kompromisu będą zbliżające się reformy UE. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron obiecał, że najpóźniej w roku 2017 ogłosi referendum, w którym Brytyjczycy rozstrzygną, czy ich kraj pozostanie w UE, czy też ją opuści. Przedtem jednak będzie próbował zmusić inne państwa do zreformowania unijnych struktur. To dałoby mu argument, aby przekonywać swoich obywateli do pozostania w tej organizacji. Podczas szczytu w Rydze przedstawił wstępną agendę zmian. Dotyczy ona kwestii o fundamentalnym znaczeniu. Chce dyskutować o przyszłości UE czyli o tym czy ma być ona strukturą federalną, czy związkiem państw, o kontroli parlamentów narodowych nad unijnym prawodawstwem, o ograniczeniu imigracji i przywilejów socjalnych. To początek kolejnej wielkiej gry mocarstw. Jeśli Polska, jak to już nieraz bywało, podejdzie do niej zupełnie nieprzygotowana, to spotka ją kolejna porażka. Mocarstwa jak zwykle załatwią swoje interesy naszym kosztem.

Konieczne jest przeto wypracowanie przez rządzących i opozycję dokumentu, który stanowiłby rodzaj agendy tych negocjacji. Byłaby to dobra okazja, abyśmy po 24 latach od podjęcia decyzji o wejściu do europejskich struktur integracyjnych odpowiedzieli sobie wreszcie na pytanie, jaki kształt Unii odpowiada żywotnym interesom Polski. Nasi negocjatorzy muszą mieć upoważnienie do zastosowania najcięższej broni, jakim jest zawetowanie niekorzystnych dla nas ustaleń. Aby ją zastosować, musimy określić, jaki kierunek rozwoju procesów integracyjnych jest niezgodny z naszymi żywotnymi interesami. Kompromis w tych sprawach spowoduje, że polscy negocjatorzy po raz pierwszy w historii będą mieli do czynienia ze stanowiskiem określającym warunki brzegowe negocjacji i nie będą się bali wewnętrznej krytyki, po ich zakończeniu.

Warto pomyśleć również o kilku drobnych, ale istotnych gestach. Przykładowo obecnie opozycja ma bardzo ograniczony dostęp do podstawowych informacji na temat polityki zagranicznej państwa. To jedna z podstawowych przyczyn nieporozumień. Warto ten stan zmienić. W tym celu można by wykorzystać komisje Sejmu. Szefowanie Komisji Spraw Zagranicznych należałoby oddać w ręce przedstawiciela największej partii opozycyjnej oraz uczulić kierownictwo MSZ, a w pewnym zakresie również Agencji Wywiadu, na wyczerpujące informowanie jej członków o bieżącej działalności. Natychmiastowej reformie winna być poddana Komisja ds. Unii Europejskiej. Odgrywa ona bowiem rolę w procesie stanowienia prawa europejskiego. Na jej czele winni stać doświadczeni politycy-prawnicy, którzy rozumieją meandry skomplikowanych procedur prawnych. Większość sejmowa, mogłaby wzorem niemieckiego Bundestagu, uczynić ukłon w stronę opozycji i wyrazić zgodę na to, by mniejszość mogła zgłaszać wnioski do Trybunału Sprawiedliwości UE w przypadku naruszenia zasady subsydiarności.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.