Debaty



Dialog społeczny - co zmienić?

demokracja| dialog| dialog deliberatywny| John Rawls| Jurgen Habermas| konsultacje społeczne| referendum

włącz czytnik

Demokracja parlamentarna, której burzliwy rozkwit przypada w Polsce dopiero na lata 90-te dała politykom krótkotrwałe poczucie komfortu. Wierzono, że głos narodu będzie zawsze wystarczająco donośny, by można było go słyszeć, a sprawdzone mechanizmy konsultacji społecznych zaimportowane z Zachodu, po zaadaptowaniu do naszych warunków, będą działały doskonale. Szybko okazało się jednak, jak bardzo byliśmy w błędzie. Jeszcze w latach 90-tych przekonaliśmy się, że ten mechanizm nie chroni przed lobbingiem silnych grup nacisku, a często łamie się także pod wpływem niewielkich, lecz dobrze zorganizowanych i agresywnych mniejszości.

Słabe ogniwo

Proces, w którym przedstawiciele władzy każdego szczebla, począwszy od lokalnych na centralnych skończywszy, przedstawiają obywatelom i omawiają z nimi swoje zamierzenia dotyczące, na przykład zmiany prawa, czy ustanawiania nowych obowiązków, albo podejmowania kontrowersyjnych inwestycji tylko z założenia jest prosty do realizacji. Tak naprawdę dialog, konsultacje społeczne są jednym z najsłabszych ogniw demokracji.

Wadą konsultacji w Polsce, w tradycyjnie wykorzystywanej formie, jest rozmawianie albo z bliżej nieokreśloną liczbą osób o mało sprecyzowanej reprezentatywności dla ogółu, albo z przedstawicielami zawodów, czy środowisk reprezentowanych przez dobrze zarządzane organizacje społeczne często nastawione na obronę przede wszystkim interesów własnych członków. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z udziałem w konsultacjach, na przykład formalne przesłuchanie publiczne, z ludźmi nawet społecznie bardzo zaangażowanymi, ale reprezentującymi różny poziom wiedzy i doświadczenia.

W drugim przypadku mamy do czynienia z machiną na ogół świetnie zorganizowanych grup zainteresowania, które w zasadzie reprezentują bardziej opinię i interes własnych członków, czy sponsorów, niż ogółu obywateli. Dobrym przykładem są organizacje ekologiczne, czy związki zawodowe. Te ostanie na przykład nie reprezentują wszystkich obywateli, ba nawet trudno by uznać, iż reprezentują wszystkich zatrudnionych, natomiast zajmują stanowisko wobec władzy reprezentując niejako wszystkich ludzi pracy. Podobnie działają korporacje zawodowe, wyspecjalizowane organizacje społeczne, czy na przykład branżowe izby gospodarcze…. Owszem wiedza ich reprezentantów jest nie do przecenienia, a jej wartość rośnie zwłaszcza w przypadku konsultacji dotyczących wąsko zakreślonych problemów, ale jednak często mają oni wpływ nie tylko na takie sprawy, lecz także na rozwiązania generalne skutkujące dla wszystkich obywateli.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.