Debaty



In vitro: między skrajnościami

assisted reproductive technology| bezpłodność| bruzda dotykowa| Ewa Kopacz| Franciszek Longchamps de Bérier| in vitro| Kościół Katolicki| minister zdrowia

włącz czytnik

Nie tylko polska debata

Tu piszę o Polsce, ale ta debata nie odbywa się tylko tutaj, choć wydaje się, że w większości państw europejskich znacznie szybciej pogodzono się na poziomie politycznym z faktem istnienia technologii ART i debata z etapu „czy” przeszła do etapu „jak”. To swoiste zatrzymanie w czasie jest jedną z charakterystycznych cech polskiej debaty na temat in vitro i ma swoje konsekwencje, takie jak przemilczanie w debacie kwestii, które wydają się znacznie bardziej kontrowersyjne niż samo korzystanie z technologii ART i powinny być poddawane dyskusji. Mam tu na myśli chociażby kwestię dawstwa gamet i zarodków, które odbywa się w polskich klinikach niemal zawsze z zachowaniem zasady anonimowości. Jest to krytykowane m.in. przez największe polskie stowarzyszenie pacjenckie zajmujące się niepłodnością „Nasz Bocian” i zagraniczne stowarzyszenia dzieci urodzonym dzięki dawstwu.

Także ostatni projekt ustawy o niepłodności przyjęty przez rząd w marcu 2015 (w momencie pisania tego tekstu nie był jeszcze procedowany w Sejmie) nie przewiduje dawstwa jawnego (w tych krajach, gdzie jest ono wprowadzone, w praktyce najczęściej uznaje się, że dziecko ma prawo poznać dane swoich genetycznych rodziców po ukończeniu 18. roku życia, podobnie jak w przypadku dzieci adoptowanych). Jest tak choć wydaje się, że tendencja w prawodawstwie międzynarodowym idzie w tym kierunku – dawstwo anonimowe zabronione jest m.in. w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii, Norwegii, Holandii, Nowej Zelandii.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.