Debaty



Na wokandzie: W obronie ławników

kolegialność| rozprawa| sądy rejonowe| skład orzekający| ławnik

włącz czytnik
Na wokandzie: W obronie ławników

Spór wokół instytucji ławnika nie gaśnie. Potrzebny czy zbędny? Aktywny czy bierny? Doświadczenie z sali rozpraw wskazuje, że „udział czynnika społecznego w procesie orzekania” jest nader często uzasadniony – pisze sędzia Katarzyna Sadzińska w serwisie "Na wokandzie".

Obecność ławnika w składzie orzekającym, związana z zasadą kolegialności rozpoznawania spraw sądowych, stanowi realizację konstytucyjnego prawa obywateli do udziału w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Już w sądownictwie Polski międzywojennej funkcjonowała instytucja ławy przysięgłych, do której zresztą wybierano osoby o wysokim autorytecie i gruntownym wykształceniu. Ranga instytucji spadła po II wojnie światowej, kiedy to ławę przysięgłych zastąpiono ławnikami ludowymi, od których, w praktyce, nie wymagano już ani „nieskazitelnego charakteru”, ani wykształcenia. Szeroki udział „mas pracujących” w procesie orzekania (we wszystkich sądach I instancji, zarówno w sprawach karnych, jak i cywilnych) nie sprzyjał postrzeganiu funkcji ławnika w kategoriach wyjątkowego przywileju i zaszczytnego obowiązku.

Po wejściu w życie ustawy zasadniczej z 1997 r. rozpoczął się proces ograniczania roli ławników poprzez rezygnację z ich udziału w kolejnych rodzajach spraw. Obecnie coraz częściej instytucja sędziego społecznego określana jest mianem nie tylko fasadowej, ale i zupełnie zbędnej. W powszechnej opinii, i to nie tylko środowiska prawniczego, ławnik nie zna swoich uprawnień, nie bierze czynnego udziału w rozprawie, a co za tym idzie, pozostawia cały proces wyrokowania na barkach sędziego zawodowego.

Spór o ławnika zapewne szybko się nie zakończy. Nie zaszkodzi jednak, by środowisko sędziowskie brało w nim aktywny udział – jako to, które z ławnikami pracuje i dostrzega korzyści oraz mankamenty tej instytucji. Orzekając w sprawach pracowniczych „na własnej skórze” doświadczam współpracy z sędziami wybieranymi spośród lokalnej społeczności. Choć na początku drogi sędziowskiej miałam zgoła inne zdanie, to z czasem nabrałam przekonania, że ławnicy są potrzebni. To wcale nie banał – sędzia społeczny wnosi do orzecznictwa doświadczenie życiowe stanowiące przeciwwagę dla zawodowego, stricte prawniczego, spojrzenia na rozpoznawaną sprawę.

Klucz w sędziowskim wyborze

Stanowisko sędziego sądu rejonowego piastuję od ok. pięciu lat. Przez pierwsze trzy lata pracowałam w wydziale cywilnym, orzekając we wszystkich sprawach w składzie jednoosobowym. Po zmianie miejsca zatrudnienia przyszło mi zasiąść za stołem sędziowskim w asyście ławników. Początkowo do nowego, nieznanego mi w praktyce, modelu procedowania nastawiona byłam sceptycznie. Czy ławnicy aby na pewno znają swoje uprawnienia i obowiązki? Czy orientują się w procedurze i w jakikolwiek sposób „wesprą” mnie w wydaniu rozstrzygnięcia?

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.