Debaty



Polska2015: W kierunku postdemokracji

Colin Crouch| debata| demokracja| edukacja| obiektywna prawda| uniwersytet

włącz czytnik

Każda demokratyczna debata powinna więc odbywać się w ciągłym napięciu między wymogami bieżącej polityki, uwagami ekspertów reprezentujących różne punkty widzenia i, co najważniejsze, głosem tych, którzy są najbardziej zainteresowani, czyli rządzącego w demokracji ludu. Jednak by taka debata się odbyła, niezbędne są platformy, które umożliwią jej przeprowadzenie. W tradycyjnej demokracji liberalnej platformą taką były media, przede wszystkim gazety: dzienniki i tygodniki. Jak wskazuje Colin Crouch, przestały one niestety pełnić taką rolę, staczając się coraz bardziej w tabloidyzację. Jest to, jak wskazuje autor, jedna z głównych przyczyn powstania postdemokracji, czyli rządów korporacji dokonywanych pod przykrywką haseł równości i wolności, które w istocie kryją utrwalanie i rozszerzanie przywilejów korporacyjnych elit. A to wszystko cofa społeczeństwa Zachodu do przeddemokratycznych czasów.

Obawiam się, że szanse na demokratyczną debatę zmniejszają się w naszym kraju gwałtownie. Obawa ta wynika z jasnego chyba dla każdego obserwatora drastycznego obniżania się poziomu mediów w Polsce. Wyraźne jest to choćby od strony technicznej informacji prasowych, pełnych merytorycznych błędów i stylistycznych potknięć, nie mówiąc już o wstydliwej sprawie, jaką są coraz częściej pojawiające się błędy ortograficzne. Jednak groźniejsza wydaje mi się prawie całkowita zależność dziennikarzy od opinii polityków i ekspertów. Dziennikarze powtarzają jak papugi podsuwane im klisze, w związku z czym debata zamienia się w przedstawienie kakofonii sprzecznych opinii. Widać tu wyraźnie tabloidyzację mediów, pomylenie prezentowania setek sprzecznych głosów z rzeczową debatą opinii.

Drastycznym przykładem może być debata o edukacji, w tym edukacji wyższej. Edukacja jest niezwykle złożonym procesem pełniącym różnorakie funkcje w społeczeństwie. Sądzę, że jedną z najważniejszych, a może najważniejszą, jest zmniejszanie różnic społecznych i wciąganie coraz szerszych grup ludzi do funkcjonowania w społeczeństwie demokratycznym.

Tymczasem polska „debata” o edukacji została zdominowana prawie wyłącznie przez kwestie ekonomiczne. Z jednej strony, na ile budżety samorządów są w stanie udźwignąć edukację. Z drugiej, na ile uczelnie są w stanie przygotować studentów do pracy w wielkich korporacjach. W żadnym z tych przypadków nie ma prawie ani odrobiny zastanowienia, czym powinna być szkoła, jakim celom ma służyć uniwersytet. Oczywiście wielki biznes jest zainteresowany, by przerzucić koszty kształcenia kadr na państwo czy uczelnie i nie ma w tym niczego dziwnego, ale czemu jest to traktowane jako wyraz szczególnej troski o los absolwentów?

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.