Debaty



Stefan Bratkowski: Ile można...

Kieżun| reforma administracyjna| samorządy

włącz czytnik
Stefan Bratkowski: Ile można...
Symboliczny grób woj. bialskopodlaskiego. Foto: Wikimedia

Ile można zajmować się tym, co jeden awanturnik mówił do młodszego awanturnika, czy też jak zabiega o koncesję rosyjski agent wpływu w zakonnym przebraniu, który szczuł przeciw naszemu wejściu do NATO i Unii?

 

To, co naprawdę ważne, nie to, że umyka uwadze publiczności i samych mediów, ale w ogóle zdaje się marginesem – choć dotyczy podstaw funkcjonowania państwa. Minęło 15 lat od „reformy administracyjnej”, przeciw której wypowiedziały się wtedy największe nasze autorytety naukowe – najwybitniejszy administratywista, prof. Andrzej Piekara, i najwyższej klasy spec od zarządzania, prof. Witold Kieżun. Protestowała wraz z nimi cała grupa uczonych i innych ludzi, znających problem, latami wojujących o rozwój samorządu.

 

Nie będę wracał do tematu, z czyjej przekory doszło do tego nieporozumienia, jakim była owa „reforma”. Co istotne, okazało się przez te 15 lat, że gminy bynajmniej się nie „przeżyły”, jak próbowano argumentować, i że powiaty, zamiast kosztować dodatkowe wybory do swoich władz, mogą być związkami gmin, z władzami, utrzymywanymi na ich rachunek, i realizacją zadań „powiatowych”. Idiotyzmem okazały się też wielkie województwa, na dobitek znowu oparte swymi granicami na granicach zaborowych i przedwojennych granicach państwowych. Z bzdurą wewnątrzpaństwowych granic na rzekach, które powinny być przedmiotem troski i zajęcia dla mieszkańców obu brzegów. Wisła na długim odcinku dzieli Polskę na państwo „wschodnie” i „zachodnie”, które uważa się za „Europę”. Siemiatycze po jednej stronie Bugu, skoro leżały w Cesarstwie, są w innym województwie, niż na drugim brzegu Łosice, które leżały w Królestwie – Łosice ni w pięć ni w dziewięć przydzielone województwu… mazowieckiemu, do odległej Warszawy, podczas, gdy obok Biała Podlaska to już lubelskie (jak przedtem i Łosice). Dawna „ziemia sandomierska” obejmowałaby w naturalnym trybie ciążące ku sobie Stalową Wolę i Tarnobrzeg, ale Sandomierz leżał w Królestwie, zaś te dwa ośrodki, oddzielone Wisłą, czyli za rzeką, leżały w Galicji (reforma „gierkowska” połączyła Tarnobrzeg jako stolicę województwa ze Stalową Wolą i Sandomierzem, sensownie, ale stolicą nie mógł być „reakcyjny” Sandomierz). Likwidacja „małych” województw była uderzeniem w przywrócone, naturalne, przedrozbiorowe podziały administracyjne, kiedy np. Wielkopolska składała się z czterech województw – gnieźnieńskiego, kaliskiego, poznańskiego i sieradzkiego. Odrzuciła też ta likwidacja dorobek największego administratywisty polskiej historii, Józefa Buzka, który proponował taki właśnie podział administracyjny dla przyszłego państwa polskiego, zowiąc takie małe jednostki „ziemiami”. Nikt go po prostu z szanownych reformatorów nie czytał.

Poprzednia 1234 Następna

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.