Debaty



Sześciolatki niezgody narodowej

włącz czytnik

Reforma weszła w życie dwa lata temu i w warszawskiej Białołęce, gdzie mieszkam, w ub. roku 43 proc. rodziców sześciolatków zdecydowało się posłać je do pierwszej klasy, a nie do przedszkola, w tym roku już tylko 37 proc., a jeszcze do końca czerwca mogą zmienić zdanie. Podobnie jest niemal w całym kraju – z roku na rok więcej rodziców przekonują argumenty ruchu Ratuj Maluchy, że władzy nie chodzi o dobro dzieci, że chce im ukraść dzieciństwo i robić na naszych maleństwach oszczędności.

W szkole podstawowej nr 110 przy ulicy Bohaterów dwa lata temu połowa sześciolatków z rejonu przyszła do pierwszej klasy, rok później już 39 procent, a w tym roku nawet do 30 procent nie dojdzie. Pytam co się stało – czy są złe doświadczenia i rodzice się zrazili? Nic podobnego – w klasach mieszanych, sześciolatków z siedmiolatkami, różnice w rozwoju dziecka nie zależą od  wieku – bywają bardzo dojrzałe sześciolatki i bardzo niedojrzałe siedmiolatki. Klasa, obecnie trzecia, złożona z samych sześciolatków, przyjętych na początku reformy, jest dziś dumą szkoły. Pierwsze klasy zostały wyposażone przez samorząd w nowe meble, pomoce techniczne, zabawki, dywany są na podłodze, żeby dzieci nie musiały cały czas siedzieć przy stolikach, niektóre zajęcia grupowe, tak jak w przedszkolu, odbywają się w ruchu. Są nowo urządzone place zabaw, w pierwszych klasach oprócz nauczycielki druga pani pomaga dzieciom w pracach technicznych, w ubieraniu się, w jedzeniu. Rodzice są o tym wszystkim informowani na zebraniach, ale, jak widać,  informacja i fakty słabo wpływają na ich decyzje.

Dwa razy w roku postępy dzieci w grupach przedszkolnych przygotowujących do szkoły są oceniane i przez nauczycieli i przez psychologów. I rodzice, rzecz jasna, są informowani jak ich pociechy sobie radzą i do czego są zdolne. I okazuje się, że jest znacznie więcej pozytywnych ocen dzieci niż potem decyzji rodziców, żeby je w wieku 6 lat posłać do szkoły.

Co wpływa na te decyzje? Dlaczego mają taki luźny związek z faktami a w takim dużym stopniu zależą od emocji?

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.