Debaty



To sędzia musi się zająć paczkowanym lodem

Arystoteles| Floryda| maksymalizacja zysku| Michael Sendel| sprawiedliwa cena| sprawiedliwość| śrubowanie cen| USA| wyzysk

włącz czytnik

Ci, którzy nie akceptują śrubowania wskazują, że kształtowanie pewnych cnót w społeczeństwie lub co najmniej nie zezwalanie na nagradzanie wad, stanowi warunek dobrego społeczeństwa i rolą państwa jest takie kształtować, chroniąc społeczeństwo np. przed przejawami skrajnej chciwości.

Sandel podkreśla jednocześnie, że dyskusje „zwykłych ludzi” nie odwołują nawet do tych trzech idei. „Poparcie opinii publicznej dla zakazu śrubowania cen płynie raczej z głębokiego odruchu, a nie z koncepcji dobrobytu czy wolności. Ludzi oburzają „sępy” (…) Takie odczucia często bywają ignorowane, jako atawistyczne emocje, które nie powinny mieć wpływu na politykę i prawo. (…) Oburzenie na tych, którzy śrubują ceny, to coś więcej niż bezmyślny gniew. Wskazuje ono na pewien argument, który warto potraktować poważnie. Oburzenie to szczególna odmiana gniewu, który płynie z przekonania, że ludzie otrzymują rzeczy, na które nie zasłużyli. Tego rodzaju oburzenie wynika z poczucia niesprawiedliwości”.[2] W porządku – ale jakie są dalsze konsekwencje? Sandel kontynuuje: „Ale kto miałby decydować o tym, co jest cnotą, a co wadą? W końcu obywatele pluralistycznych społeczeństw mają rożne poglądy na ten temat. I czy nie jest ryzykowne narzucać określone opinie na temat cnoty aktami prawnymi? (…) Oburza nas (…) chciwość, która karmi się ludzkim cierpieniem, powinna naszym zdaniem zostać ukarana, a nie nagrodzona. Mimo to czujemy pewien dyskomfort, kiedy opinie na temat cnót stają się prawem”.[3]

Czy ten dylemat jest w ogóle rozwiązywalny? Sandel pokazuje, jakie rozwiązania proponowano dotychczas: „Ten dylemat prowadzi nas do jednego z podstawowych pytań filozofii politycznej: czy sprawiedliwe społeczeństwo stara się dążyć do krzewienia cnoty wśród swych obywateli? Czy też prawo powinno być neutralne wobec konkurencyjnych koncepcji cnoty, tak, żeby obywatele mogli wybrać, jak chcą żyć? Według podręcznikowego ujęcia tego problemu odpowiedź na powyższe pytanie odróżnia starożytną myśl od nowożytnej. (…) Arystoteles uczy, że sprawiedliwie jest dać ludziom to, na co zasługują. A żeby ustalić, kto na co zasługuje, musimy rozstrzygnąć, które cnoty są warte nagród. (…) Arystoteles utrzymuje, że aby stworzyć sprawiedliwe przepisy, trzeba najpierw określić, jaki sposób życia jest najwłaściwszy.. Jego zdaniem prawo nie może pozostawać neutralne w tym zakresie. W odróżnieniu od niego nowożytni filozofowie polityczni – począwszy od Immanuela Kanta w XVIII wieku po Johna Rawlsa w XX wieku – przekonują, że zasady sprawiedliwości leżące u podstaw naszych praw nie powinny opierać się na żadnej konkretnej koncepcji cnoty”.[4]

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.