Państwo



A. Wróblewska: Dobry urzędnik, bo partyjny

biurokracja| Choszczówka| geodezja| klasyfikacja gruntów| Służba cywilna

włącz czytnik
A. Wróblewska: Dobry  urzędnik,  bo  partyjny
Choszczówka zimą. Foto: wikipedia.org

Pracownicy służby cywilnej w randze kierowniczej mają teraz dostać podwyżki – nawet 6-7 tysięcy złotych miesięcznie. Całkiem nieźle, to będzie często znaczyło o połowę więcej niż wynosiła dotychczasowa pensja na tym samym stanowisku. Będą więc rośli w siłę i żyli dostatniej. Z tym, że to już będą inne kadry. Te dotychczasowe mogą się obejść smakiem – wymienić ma się ok. 1,5 tysiąca urzędników państwowych na stanowiskach. Nowe stawki dostaną nowi ludzie.

Na urzędników, a zwłaszcza na przepisy które komplikują nam życie, wszyscy narzekają. I teraz pod hasłem – dobrego urzędnika trzeba dobrze opłacać, robi się dobrą zmianę. Mają przyjść nowi ludzie. Różnie tłumaczy się tę odnowę – raz, że młodym trzeba dać szansę, innym razem że trzeba wpuścić świeże powietrze z większym doświadczeniem. Póki co zniesiono zapis, że kandydat na kierownicze stanowisko w państwowym urzędzie nie może być członkiem żadnej partii.

Jaką mamy gwarancję, że nowa władza znajdzie półtora tysiąca ludzi inteligentnych i samodzielnie myślących? I co ważniejsze – samodzielnie działających.

Każdy z nas miał do czynienia z głupimi i niezrozumiałymi poczynaniami urzędów. I z betonową ścianą niemożności, żeby takie poczynania zmienić. Od kilkunastu lat wydaje razem z paroma sąsiadami lokalną gazetę – „Nasza Choszczówka” w dzielnicy Białołęka, trafiają do nas różne zażalenia i wiemy co to znaczy przebić się przez betonowy mur biurokratycznych niemożliwości. Człowiekowi wydaje się, że coś jest proste i oczywiste, a kiedy urzędnik rozwinie przed nim paletę przepisów, okaże się zupełnie niemożliwe. Przy tym zawiłości i niemożliwości narastają w miarę lat, jak przybywa przepisów i urzędników. Patrząc z boku człowiek myśli, że można łatwo uprościć to co oni skomplikowali, ale po bliższym przyjrzeniu się procedurom widać, że znacznie trudniej jest upraszczać niż komplikować.

Niedawno na przykład na naszym terenie, nie wiedzieć po co, bo nikt nam nie umiał tego wytłumaczyć, stołeczny urząd geodezji postanowił zrobić nową weryfikację gruntów. Bez porozumienia z dzielnicowymi architektami geodeci po nowemu oznaczyli działki, które mają być budowlane, a które nie.

Jeśli znacie państwo kogoś, kto zamierza kupić działkę i zbudować dom, radzimy żeby najpierw przeczytał poniższą opowieść. Bo może go spotkać podobna niespodzianka jaka przytrafiła się państwu K. Dziesięć lat temu kupili oni w Choszczówce działkę rolną i upewnili się, że mają prawo zbudować na niej dom jednorodzinny.  Ogrodzili teren prowizorycznie i zbierali siły do budowy, ale w międzyczasie sytuacja rodzinna im się zmieniła i po dziesięciu latach postanowili swoją działkę sprzedać. A tu przykra niespodzianka –  własność na którą liczyli, okazała się nic nie warta rynkowo, bo w międzyczasie przemianowano ją urzędowo na działkę leśną bez prawa zabudowy.

Poprzednia 1234 Następna

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.