Państwo



J. Barcik: Unijna kontrola stanu praworządności w Polsce i co z niej wynika

Komisja Europejska| Polska| praworządność| TFUE| Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej| TUE| Unia Europejska

włącz czytnik

Odpowiedź na pytanie: TAK, UE ma kompetencje i interes w badaniu stanu praworządności w państwie członkowskim UE. Nieprawdziwe i fałszujące rzeczywistość są, pojawiające się w mediach, opinie o braku takich kompetencji. Co więcej ich uruchomienie nie jest skierowane przeciwko Polsce a wręcz, poprzez ochronę stanu praworządności, działa na korzyść RP. Unia nie występuje przy tym w sposób dyktatorski (skrajnym niezrozumieniem jest pojmowanie UE jako nowego ZSRR). Wchodząc w 2004 r. do europejskiego klubu przyjęliśmy dobrowolnie jego zasady i zobowiązani jesteśmy ich przestrzegać (vide art. 9 Konstytucji RP „Rzeczpospolita Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego”). Chyba że, jako suwerenne państwo zechcemy wypowiedzieć TUE i TFUE, czyli wystąpić z UE. Podstawę do wystąpienie stwarza art. 50 TUE. Pojawia się tu jednak pozaprawne pytanie o to, czy takie skrajne rozwiązanie byłoby zgodne z polskim interesem narodowym? Zdaniem autora niniejszego komentarza byłby to  nie tyle nawet błąd polityczny, co znacznie gorsze przerwanie procesu rozwoju cywilizacyjnego Polski, nieodrodnie związanego z wartościami cywilizacji Zachodu.

Pytanie 2. Jak przebiega procedura kontroli przestrzegania praworządności?

Omawiana procedura poprzedza uruchomienie traktatowych sankcji przewidzianych w art. 7 TUE. Treść tego przepisu przytoczyła już B. Mikołajczyk w swoim komentarzu zamieszczonym w „Obserwatorze” (vide: Demokracja a prawo międzynarodowe i europejskie. Uwag kilka). Dość powiedzieć, że przewidujący ją dokument Komisji Europejskiej z 2014 r. (nota bene przyjęty w formie komunikatu – zob. COM/2014/0158 final, a zatem aktu nie będącego prawem pochodnym UE w rozumieniu art. 288 TFUE) zakłada trzy etapy procedury:

- etap pierwszy to ocena dokonywana przez KE. Bada ona „wszelkie istotne informacje” oraz ocenia, czy „istnieją wyraźne przesłanki wskazujące na systemowe zagrożenie dla praworządności”. Postępowanie związane z Polską znajduje się właśnie na tym etapie procedury. Zwracają przy tym uwagę trzy kwestie: po pierwsze, nie każde naruszenie praworządności powoduje wszczęcie procedury. Muszą to być zagrożenia o systemowym charakterze. Takie właśnie zdaniem KE wystąpiły w Polsce. Po drugie, nieprawdziwe są głoszone przez niektórych członków polskiego rządu opinie, że KE opiera się w swojej ocenie jedynie na przekazach medialnych.  Ocena jest bowiem  oparta na sygnałach otrzymanych z dostępnych źródeł i od uznanych instytucji, w tym w szczególności od organów Rady Europy (w tym Komisji Weneckiej, której oficjalna nazwa brzmi Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo), od Agencji Praw Podstawowych UE. Może także korzystać, choć nie dotyczyło to dotąd Polski z pomocy i wsparcia do członków sieci sądowych w UE, takich jak: Sieć Prezesów Sądów Najwyższych Unii Europejskiej, Stowarzyszenie Rad Stanu i Naczelnych Sądów Administracyjnych Unii Europejskiej lub rady sądownictwa. Po trzecie, ocena KE dokonywana jest w dialogu z państwem którego dotyczy. Ten etap procedury ma zatem charakter prewencyjny, umożliwiając państwu samodzielne wycofanie się ze ewentualnych naruszeń. Opiera się on na „dialogu” z danym państwem członkowskim, które otrzymuje od KE „opinię na temat praworządności” wraz z uzasadnieniem obaw Komisji oraz ma możliwość odpowiedzenia na nią. Opinia ta może być wynikiem korespondencji i spotkań z właściwymi organami, a w stosownych przypadkach może po niej nastąpić dalsza korespondencja. Państwo ma obowiązek współpracy z KE i powinno „powstrzymać się od przyjmowania jakichkolwiek nieodwracalnych środków w związku z podniesionymi przez Komisję kwestiami budzącymi obawy, oczekując oceny tych kwestii, zgodnie z zasadą lojalnej współpracy określoną w art. 4 ust. 3 Traktatu UE. Brak współpracy w tym procesie ze strony państwa członkowskiego lub nawet utrudnianie go będzie elementem, który trzeba uwzględnić przy ocenie powagi zagrożenia”. Warto dodać, że gdyby rząd RP od pojawienia się pierwszych informacji o możliwości uruchomienia procedury odpowiedzialnie podszedł do obowiązku podjęcia dialogu z KE, ryzyko uruchomienia procedury byłoby mniejsze. Na pewno jego obniżeniu nie sprzyjały zupełnie niepotrzebne wypowiedzi przedstawicieli polskich władz obrażające członków KE;

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.