Publicystyka



A. Hamilton: O niezawisłości sądownictwa (esej polityczny nr 78)

Alexander Hamilton| despotyzm| egzekutywa| konstytucja USA| monarchia| niezależność sądów| Stany Zjednoczone| władza sądownicza| władza wykonawcza

włącz czytnik

W Anglii król jest niezmiennie piastunem władzy wykonawczej i jest tam maksymą przyjętą dla dobra pokoju publicznego, że nie ponosi on odpowiedzialności za swoją administrację, a jego osoba jest uświęcona. Nie mogło być przeto mądrzejszego pomysłu w tym królestwie, jak przydanie mu rady konstytucyjnej, która może być odpowiedzialna przed narodem za udzielane królowi rady. Bez tego nie byłoby odpowiedzialności któregokolwiek z organów władzy wykonawczej - co jest ideą nie do przyjęcia w ustroju opartym na wolności. Ale nawet i tam król nie jest skrępowany uchwałami swej rady, mimo, że rada jest za nie odpowiedzialna. Król jest absolutnym panem swych działań w sprawowaniu swego urzędu i może zastosować do udzielonej mu rady,  lub zlekceważyć ją, zależnie od swego uznania.

Tymczasem w republice, w której każdy piastun władzy powinien być osobiście odpowiedzialny za sprawowanie swego urzędu, racja, która w Konstytucji brytyjskiej wskazuje na słuszność istnienia rady, tutaj nie tylko nie może być zastosowana, ale godzi w tę instytucję. W monarchii brytyjskiej rada bierze na siebie zastępstwo w odpowiedzialności, jakiej nie może ponosić Głowa Władzy Wykonawczej, i która w pewnym stopniu jest zakładnikiem sprawiedliwości narodowej oraz odpowiedzialności za właściwe postępowanie króla. W republice amerykańskiej posłużyłoby to do zniszczenia lub znacznego pomniejszenia zakładanej i koniecznej odpowiedzialności samej Głowy Władzy Wykonawczej.

Idea stworzenia rady przydanej piastunowi władzy wykonawczej, powszechnie przyjęta w konstytucjach stanowych, bierze się z zasady republikańskiej ostrożności, która mówi, że władza jest mniej niebezpieczna, jeśli spoczywa w rękach wielu ludzi, a nie jednego człowieka. Gdyby można uznać, że ta maksyma daje się zastosować w naszym przypadku, to byłbym zdania, że jej dobre strony nie przeważyłyby licznych wad. Ale nie myślę, aby ta reguła dała się zastosować do federalnej władzy wykonawczej. Zgadzam się oczywiście, szczególnie w tej sprawie, z pisarzem[7], o którym znakomity Juniusz mówi, że jest „głęboki, solidny i szczery”, iż „znacznie łatwiej jest ograniczyć władzę wykonawczą, jeśli jest jednoosobowa”; że daleko bezpieczniej jest tam, gdzie jest jeden obiekt zawiści i czujności ludzi; jednym słowem - że wszelka wielość we władzy wykonawczej raczej zagraża, niż sprzyja wolności.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.