Publicystyka



Drogi wolności

autostrady| fotoradary| nieostrożna jazda| ograniczenie prędkości| przepisy o ruchu drgowym| ruch drogowy| znaki drogowe

włącz czytnik

Podejście takie w dużej mierze można wytłumaczyć specyfiką sytuacji, jaką jest prowadzenie samochodu. Oddzielenie kierowcy od świata zewnętrznego przez karoserię wprawia go w stan swoistej izolacji. Świat za szybą i świat w kabinie jawią się kierującemu jako dwie różne rzeczywistości. Wnętrze samochodu daje poczucie prywatności i bezpieczeństwa. Łatwo więc zapomnieć o tym, iż to, co widać na zewnątrz, jest realne.

Znaki drogowe i środki ich egzekucji zaburzają owo poczucie spokoju u kierowcy. W przestrzeni, którą postrzega jako swoją prywatność, zmuszają go do konkretnych zachowań, niekoniecznie zgodnych z jego własną oceną sytuacji. W dyskusjach o egzekwowaniu prędkości zaskakująco często pojawiają się argumentacje w rodzaju: „to, jak jeżdżę samochodem, jest moją prywatną sprawą, a państwu nic do tego”.

Ta argumentacja, wyrastająca z subiektywnego odczucia kierowcy, obiektywnie jest kompletnie fałszywa. Prowadzenie samochodu jest czynnością par excellence publiczną.

Ruch drogowy jest złożoną interakcją różnych ludzi, podążających za swoimi partykularnymi celami. Każdy błąd jednostki wpływa bezpośrednio na komfort innych (nadmierna prędkość to hałas dla okolicznych mieszkańców, zagapienie się na światłach może zmniejszyć płynność ruchu itd.). Jak też – i to jest kluczowym aspektem sprawy! – bezpośrednio zagraża bezpieczeństwu ich zdrowia i życia.

Nieostrożna jazda (polszczyzna nie ma tu tak dobrego pojęcia jak niemieckie rücksichtsloses Fahren, czyli jazda bez skrupułów wobec innych) to sprowadzanie zagrożenia na siebie i innych. Fakt ten jest wystarczającym argumentem, aby kłaść szczególny nacisk na przestrzeganie przepisów, które regulują ruch drogowy. I dbać o przejrzystość zasad.

Sceptyk powie, że władza bardzo lubi zasłaniać się pojęciem bezpieczeństwa, aby argumentować na korzyść różnych wątpliwych działań. Ale akurat w przypadku ruchu drogowego owy brak bezpieczeństwa jest widoczny gołym okiem i potwierdzają go wszelkie statystyki. Dlatego powinien być on tą właśnie dziedziną, w której bez wątpienia powinniśmy oczekiwać od państwa większego zaangażowania. Bez niego bowiem póki co zabijamy się nawzajem w liczbie kilku tysięcy osób rocznie.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.