Publicystyka



Ekonomia chuliganów

Adam Smith| chuligani| ekonomia| ekonomia piratów| kibice| normy społeczne| Peter Leeson| racjonalność

włącz czytnik

Niezmienna pozostaje wszakże istota chuligaństwa stadionowego, którą jest walka wręcz z fanami z innych drużyn. Ekonomiści Peter Leeson (znany także z ekonomii piratów) oraz Daniel Smith i Nicholas Snow analizują to zjawisko w ramach racjonalnego wyboru jednostek. W ich modelu fani footballu dzielą się na trzy kategorie. Najliczniejsza jest grupa miłośników sportu, którzy nie chcą z nikim się bić, zamiast tego wolą po prostu oglądać widowisko i spokojnie potem wrócić do domu. Druga grupa to zwyczajni chuligani, którzy owszem lubią sport, ale prawdziwym źródłem użyteczności jest bijatyka. Jak to ujął kiedyś angielski kibic cytowany w artykule Paula Harrisona: „Walka na ulicy sprawia mi tyle przyjemności, że niemal sikam w majtki (…) dlatego szukam jej po całym kraju”.

Trzecia kategoria kibiców, najmniej liczna, to chuligani-sadyści. Ich istnienie bardzo komplikuje sytuację. O ile bowiem zwykły chuligan czerpie użyteczność z ulicznej szamotaniny, to – tak jak zwyczajny człowiek – nie chce być ranny, nie zależy mu też na wyrządzeniu poważnej krzywdy innym. Oczywiście możliwość takiej krzywdy jest nieodłącznym elementem bijatyki, jednak z punktu widzenia zwyczajnego chuligana powinna być zredukowana do niezbędnego minimum. Chuligan-sadysta patrzy na to inaczej. Dla niego obok walki źródłem użyteczności jest zadawanie ran innym. Istnienie takich ludzi rodzi w chuligańskim świecie szereg komplikacji.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.