Publicystyka



Gawin: Demokracja i instytucje

Alexis de Tocqueville| Ateny| Bernard Crick| demokracja| Francja| Giovanni Sartori| konserwatyzm| Michael Oakeshott| myśl konserwatywna| Objawienie| Ojcowie Założyciele| Oświecenie| republika| Rzeczypospolita| Sparta| USA

włącz czytnik

Współczesna demokracja, czy też demokracja liberalna, to zatem po pierwsze pojęcie obejmujące wielce skomplikowany system polityczny – procedury, prawo, konstytucjonalizm, ideę reprezentacji, parlamentaryzm, partie itd. Przy tym im bardziej ów system staje się skomplikowany, tym częściej krytykuje się liberalną demokrację za deficyt „demokracji”, to jest za postępujący proces wyobcowania struktur władzy politycznej od obywateli, za niedostateczny poziom obywatelskiego zaangażowania w sprawy publiczne. Po drugie jednak – i ten właśnie wymiar interesuje nas tutaj bardziej – współczesna demokracja liberalna to pewien porządek kulturowy, zbudowany na dwóch zasadniczych wartościach: wolności i równości; wartościach, co trzeba podkreślić, pozostających w stanie kruchej równowagi, z racji stale możliwego pomiędzy nimi konfliktu. W tym rozumieniu pojęcie demokracji obejmuje prawa człowieka, indywidualizm, tolerancję, pluralizm, wielokulturowość, kontraktualny sposób postrzegania relacji społecznych.

Także w tym wypadku demokracja liberalna jako projekt kulturowy prowokowała krytyków, podkreślających, iż także tutaj jest w istocie „za mało” demokracji. Z takich właśnie pozycji krytykowali ją zawsze marksiści, z takiego też powodu krytykują ją dzisiaj przedstawiciele nowej lewicy czy też nowych ruchów społecznych – feministki, zieloni itd., którzy odrzucając mieszczańską, patriarchalną kulturę liberalną, pragnę zbudować nowy ład, odwołując się do pojęcia „polityki tożsamości”. Istniał jednak od samego początku zachodniej tradycji filozoficznej drugi rodzaj krytyki demokracji rozumianej jako projekt kulturowy, który wskazywał na szkodliwe skutki, jakie powodowała dla życia społecznego nadmierna gorliwość we wprowadzaniu w życie demokratycznej zasady. Ten wątek można odnaleźć już u Platona a u progu nowoczesności pojawia się on znów z całą mocą u Burke’a. W słynnych ustępach VIII księgi Państwa demokrację przyrównuje Platon do „pstrego płaszcza”, w którym wolno każdemu robić, co się komu podoba i w którym panuje równość. W efekcie panuje w nim chaos, głupstwo miesza się z rozumem, cnota z występkiem, zasługa z karą. Człowiek demokratyczny „żyje z dnia na dzień, folgując w ten sposób każdemu pożądaniu, jakie się nadarzy. Raz się upija i upaja się muzyką fletów, to znowu pije tylko wodę i odchudza się, to znów zapala się do gimnastyki a bywa, że w ogóle nic nie robi i o nic nie dba a potem niby to zajmuje się filozofią. Często bierze się do polityki, porywa się z miejsca i mów byle co, i to samo robi. (...) Ani jakiegoś porządku, ani konieczności nie ma w jego życiu, ani nad nim. On to życie nazywa przyjemnym i wolnym i szczęśliwym, i używa go aż do końca”. Krytyka Platona, który pisał o obywatelach demokratycznego państwa, że „upijają się nierozcieńczoną wolnością” (a biorąc pod uwagę grecki zwyczaj picia rozcieńczonego wina oznaczało to barbarzyńskie grubiaństwo), nabiera szczególnej wymowy właśnie dzisiaj, gdy powszechność, z jaką przyjmuje się polityczny model demokracji (przy całej jego wieloznaczności) sprawia, że krytyka w tej sferze może wychodzić tylko ze strony elementów skrajnych i w rzeczywistości niepoważnych. Jednak sytuacja krytyki demokracji jako projektu kulturowego jest dopuszczalna i możliwa i dla tego rodzaju krytyki VIII księga platońskiego Państwa stanowić będzie zawsze istotny punkt odniesienia.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.