Publicystyka



Jak się dochować obywatela

Iustitia| MEN| sądownictwo| system prawny| wiedza o społeczeństwie

włącz czytnik

Ten­den­cja do ucze­nia dzieci demo­kra­cji przez kry­tykę jej insty­tu­cji nie jest nowa. W Niem­czech kilka lat temu  był przy­pa­dek nauczyciela, który zamiast pro­wa­dzić nor­malne prze­wi­dziane pro­gra­mem zaję­cia popro­wa­dził dzieci na demon­stra­cję. Nie spodo­bało się to rodzi­com, któ­rzy zaskar­żyli to postę­po­wa­nie do sądu. Sąd przy­znał im rację, a wła­dze oświa­towe udzie­liły nauczy­cie­lowi nagany i prze­nio­sły go do innej szkoły. W spra­wie tej nie cho­dziło wcale o to, czy cel demon­stra­cji rodzi­com się podo­bał, czy nie. Cho­dziło o fun­da­men­talną dla funk­cjo­no­wa­nia czło­wieka i oby­wa­tela zasadę, że do wszel­kiego dzia­ła­nia potrzebna jest wiedza.

W tym wypadku zasada ta została zła­mana i dzia­ła­nia nauczy­ciela mogły wpoić dzie­ciom prze­ko­na­nie, że ich prawo do demon­stra­cji jest waż­niej­sze od obo­wiązku posia­da­nia pod­sta­wo­wej choćby wie­dzy na temat, w imię któ­rego demonstrują.

Podob­nie w tym wypadku. Zda­niem lek­cji wycho­wa­nia oby­wa­tel­skiego jest wpo­je­nie przy­szłym oby­wa­te­lom zasad funk­cjo­no­wa­nia spo­łe­czeń­stwa i państwa.

Także naucze­nie ich kry­tycz­nego spoj­rze­nia na te instytucje.

Być może temu ostat­niemu celowi przy­świe­cała decy­zja umiesz­cze­nia w książce tek­stu o cha­rak­te­rze pole­micz­nym. Jeżeli tak, to był to w strzał w stopę, gdyż nasz sys­tem oświa­towy, o któ­rym jak się zdaje, w pod­ręcz­niku nie ma ani jed­nego złego słowa, ma tę nie­przy­jemna cechę, że nauczy­ciele wsku­tek, czy to ocię­ża­ło­ści umy­sło­wej, czy to z wygod­nic­twa, skłonni są trak­to­wać pod­ręcz­niki, jako źró­dło mądro­ści ostatecznej.

W tym kon­kret­nym wypadku uczeń, zanim jesz­cze zacznie samo­dziel­nie myśleć, będzie już miał wpo­jone przez szkołę, że sądy są złe. Złe jest w nich, że sędzio­wie mają immu­ni­tet, bo go nad­uży­wają, że za mało pra­cują, że za dużo zara­biają. Reszty uczeń nie zro­zu­mie, bo ma naj­wy­żej 15 lat, w gło­wie piłkę i pierw­sze randki (w tej wła­śnie kolej­no­ści), a roz­wa­ża­nia dla­czego mena­dżer ma być lep­szy w zarzą­dza­niu sądem niż praw­nik, są od niego dal­sze niż Voy­ager 1 od Słońca.

Abs­tra­hu­jąc już od tego aku­rat przy­padku, jaki­kol­wiek tekst pole­miczny na temat tak new­ral­giczny, jakim jest kon­dy­cja sądow­nic­twa w Pol­sce, byłby w pod­ręcz­niku i tak nie na miej­scu, z tego pro­stego powodu, że MEN nie jest powo­łane do zajmo­wa­nia sta­no­wi­ska poli­tycz­nego w spra­wach pozaoświatowych.

Co innego, gdyby nauczy­ciel chciał zor­ga­ni­zo­wać w kla­sie dys­ku­sję na ten temat. Byłoby to w naj­wyż­szym stop­niu godne pochwały i popar­cia. Tym bar­dziej, że MEN nie trosz­czy się spe­cjal­nie o to, by takich nauczy­cieli było wielu. Jeżeli się więc już taki znaj­dzie, to nie potrze­buje pod­su­wa­nej mu przez czyn­niki papki do prze­żu­wa­nia. Taki nauczy­ciel naj­pierw solid­nie nauczy mło­dzież podstawowych pojęć i zało­żeń, a potem każe im przez tydzień czy­tać uważ­nie gazety. Poży­tek będzie z tego wie­lo­krotny. Mło­dzież przy­zwy­czai się czy­tać prasę, nauczy się roz­róż­niać infor­ma­cje od komen­ta­rzy, i będzie ćwi­czyć w for­mu­ło­wa­niu wła­snych ocen.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.